Od razu wszelkich piromanów od flamewarów i innych hejterów muszę niestety zasmucić - nie znajdziecie tutaj żadnego obrzucania błotem jakiejś konkretnej konsoli, śmiania się z jednej i gloryfikowania innej, a jedynie ogólnie moje własne i prywatne przemyślenia na temat nowych (i jednej wcale nie takiej nowej) sprzętów, i dlaczego póki co nie widzę wśród tłumu żadnego swojego faworyta, wszystko w jak najbardziej neutralnej otoczce. A, i też nieco skomentuję cały ten szum w okół 'żegnania obecnej generacji', jako że o tym głośno ostatnimi czasy, a niektórzy chcieli znać zdanie takiego oldskulowca jak ja. Gotowi?
Jedna rzecz nie ulega wątpliwościom - przy premierze tej generacji konsol emocje sięgały niemalże zenitu, jako że internety i wszelkie portale społecznościowe już zupełnie zawładnęły naszymi życiami. Donosy, przecieki, śmianie się z/obrażanie(* - niepotrzebne skreślić) konkurencji - ot chleb powszedni, towarzyszący większości dyskusji na temat PS4/XBO ostatnimi miesiącami. A że wiele osób chciało znać moją opinię na temat całego tego burdelu, to stwierdziłem, że najlepiej będzie przelać ją na zlepek bitów, które ludzie nazywają 'postem na blogu'. Od razu ostrzegam, że moja opinia może znacząco się różnić od twojej, jako że wiadomo - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A jako że też bawię się w development, tak mam nieco inne zdanie na temat przeróżnych rzeczy. I spokojnie - żadnego fanbojenia, czy faworyzowania czegokolwiek nie będzie, jako że tego już się dawno wyzbyłem. Tak, sypię popiół na swą główkę, i walę nią o posadzkę, jako że dzieciem będąc fanbojiłem na potęgę przy grach/sprzętach od SEGI. Ale później jakoś mi przechodziło, otworzyłem się na Nintendo, później wpadła PlayStation 2... i przejrzałem na oczy - przestałem posiadać 'ulubiony system', a po prostu system, na który wychodzą fajne gry. Tak więc żeby za bardzo nie przedłużać zacznijmy z pierwszym kandydatem o rękę mojego portfela. Konsola, która została wydana jako pierwsza - Wii U.
Ach, Wii U, cóż ja mam z tobą uczynić. Z jednej strony kusisz innowacyjnym tabletopadem i świetnymi tytułami ze stajni Nintendo i ich first/second party developerów. Ale z drugiej - nieco mnie przerażasz, jako że kiedyś już dałem się wpuścić w maliny z bardzo podobnym sprzętem. Dreamcast, dokładniej mówiąc. Zakupiony nieco używany, po okazyjnej cenie, w roku pańskim 2000 (nawiasem mówiąc - do dzisiaj działa! To dopiero jakość, eh?). I cóż mi z tego, że początkowo było jak najbardziej świetnie, ze względu na całkiem mocne podzespoły i ogrom świetnych gier, kiedy Skrzynka Snów w 2001 została wgnieciona w ziemię przez PlayStation 2, a SEGA zupełnie wycofała się z produkcji konsol. Nie zrozumcie mnie źle - wcale wyboru nie żałuję, gdyż na Deceka wyszło całe mnóstwo klasyków, jednak niesmak pozostaje, jako że system został osierocony ledwo po 2 latach od premiery i tak naprawdę nigdy nie rozwinął swoich skrzydeł (ktokolwiek pamięta jak obłędnie wyglądały ostatnie gry na Dreamcasta? Sonic Adventure 2 ot chociażby? Co by było gdyby konsola pożyła jeszcze z 2-3 lata, a developerzy by wycisnęli z niej jeszcze większe soki? Ho ho!). I właśnie to jest moją największą obawą, jeżeli chodzi o konsolę Nintendo, gdyż historia jest podobna - wydana na pograniczu generacji, posiadająca podzespoły lepsze od obecnej, ale gorsze od nowszej, w dodatku cierpiąca na niemalże zupełny brak gier od firm trzecich (ba, co gorsza - niektóre firmy już teraz otwarcie twierdzą, że nie mają żadnych planów co do maszynki z U w logo - w tym Bethesda Softworks). I cóż z tego, że Nintendo stara się jak może ze swoimi grami, kiedy najbardziej brakuje tych z trzeciej, równie ważnej grupy? Naprawdę, nie życzę Wiiusowi, aby podzielił los Dreamcasta, jako że całość prezentuje się całkiem zgrabnie, ale niestety - będąc bogatym w bagaż doświadczeń z przeszłości trzeba brać i taką możliwość pod uwagę.
Weźmy teraz pod lupę pupilka publiczności, czyli PlayStation 4. Tutaj przede wszystkim drażnią mnie technikalia - ale w tym wypadku wszelkie problemy techniczne (niedziałające porty HDMI, Blue Light Of Death) niewiele mnie dziwią, jako że historia już czwarty raz zatoczyła koło. O czym mówię? O tym, że Sony jest znane z wydawania bardzo dobrych stacjonarnych konsol, które premierowo niestety posiadają jakąś mniej lub bardziej upierdliwą wadę. Przypomnijmy:
- pierwsze modele poczciwego szaraka posiadały wiele elementów lasera zrobionych po najmniejszej linii oporu (z taniego plastiku). I zapewne dałoby się zaoszczędzić nieco na kosztach produkcyjnych, gdyby nie jeden wredny detal - owe elementy były dość delikatne i potrafiły się zdeformować, lub też nawet stopić, kiedy konsola była długo użytkowana, i wydzielała sporo ciepła, a to prowadziło do zapadnięcia się mechanizmu lasera (stąd też pochodzi słynny trik ze 'stawianiem konsoli w pionie', by ta odczytała płytkę), lub w ogóle jego uszkodzenia. W późniejszych modelach poprawiono te techniczne niedociągnięcia
- optyka DVD w pierwszych modelach PlayStation 2 stała na bardzo niskim poziomie - w co niektórych (pechowych) konsolach ta potrafiła już rozkraczyć się po kilkunastu dniach użytkowania, co powodowało ogromne problemy z odczytywaniem płyt (stąd już wiecie dlaczego wielu ludzi łapią spazmy, gdy widzą początkowy boot screen przez dłużej niż 4 sekundy)
- premierowe modele PlayStation 3 z kolei miały bardzo dużą szansę na załapanie równie śmiertelnego Yellow Light Of Death
Tak więc nie chcę nikogo obrażać, ani rzucać błotem - ale wielu ludzi po prostu WIEDZIAŁO, że coś będzie w PS4 szwankowac, więc wstrzymali się z preorderem konsoli. A te dwa problemy zostały zgłoszone przedpremierowo - nie wiadomo jeszcze jakie ujawnią się, kiedy większa masa graczy dorwie się do niebieskich pudeł z logiem Sony na nich. Dodatkowo nieco niepokoją mnie pady z niewymienialną baterią - co jeżeli bateryjkę tak się zajedzie, że będzie trzymać jakieś góra pół godziny? Tak więc jeżeli Sony wygra batalię o moją kartę kredytową - to poczekam chociaż na modele po rewizji technicznej.
Microsoft i Xbox One. Cóż mogę o tobie powiedzieć. O ile podoba mi się ostatnie podejście Microsoftu do developerów (świetny Visual Studio 2013, równie niezłe API Microsoftowych rzeczy), tak w branży gierkowej mocno podpadliście graczom, w sumie to i łącznie ze mną. Z jednej strony ok, fajnie by było mieć w salonie pudełko, które kontroluje zarówno rozgrywkę, jak i multimedia, w dodatku sterowane głosowo - ale rany, gdyby chociaż połowa z tych cudów na kiju działała w Polsce, to byłoby jak najbardziej wesoło. Ale biorąc pod uwagę podejście Mikromiękkich do naszego kraju (Xbox Live w 2010 i te sprawy), to żadnych Cudów nad Wisłą zupełnie się nie spodziewam. Wiadomo, nie wszystko, co dobrze wygląda na papierze równie dobrze sprawdzi się w rzeczywistości. Rozumiem amerykanów, którzy coraz bardziej przekonywują się do zielonych pudełek Xbone'a, jednak jeżeli chodzi o takiego obywatela piątego świata jak ja - niespecjalnie oferta MS do mnie przemawia. Dodatkowo nieco obawiam się o same gry - nie, nie chodzi mi o poziom techniczny czy porty, ale same exclusive'y, jako że Microsoft ostatnimi czasy nie dzierży zbyt wielu third-party studiów w garści, a w przeciwieństwie do Nintendo/Sony, nie ma żadnego garażu, wypełnionego klasykami, które można odświeżyć w HD, lub też po prostu wydać na Virtual Console/PlayStation Store (a o kompatybilności wstecznej, nawet przez emulację, ani widu ani słychu. Halo, tak się chwalicie tymi chmurami, które sporo roboty obliczeniowej mogą obsłużyć - więc czemu by nie?). Ok, Halo, Forza Motorsport, Fable czy Gears of War - wszystko to jest świetne i niezłe. Ale zastanawiam się jakie plany ma MS co do linii eksów na Xbone'a - Rare już zostało zrujnowane, więc wszelkie marzenia o jakimś dobrym Perfect Dark, czy trzecim Banjo-Kazooie (WHY GOD WHYYY) przepadły w nicość. Może konsolowy Age of Empires? Dodatkowo niepokój wzbudzają pierwsze donosy o niedziałających napędach konsoli. Zatem podobnie jak w przypadku PS4 - jak już to tylko jakiś model z poprawionym tym i owym.
I teraz mała kwestia estetyczna, bo wiadomo - o gustach się nie dyskutuje. Jednak wspomnę o tym, że jeżeli chodzi o wygląd, to akurat rożnokolorowe Wii U, przynajmniej w moim odczuciu, biją na głowę konkurencję. Po prostu zarówno PS4, jak i XBO wybitnie mi się nie podobają. Pierwszy dla mnie to krzywa trumienka, drugi to stary magnetowid. Oczywiście szanuję ludzi, którym taki design się podoba - zupełnie nic do nich nie mam. Ale proszę, poszanujcie także moje zdanie, które jest wybitnie negatywne o obu konsolach - po prostu ogólnie nie lubię takich czarnych, wybitnie prosto (lub też pokrzywiono) wyglądających powłok (dlatego m.in. dusza ma cierpi, kiedy patrzę na czarnego pokręcęńca, jakim jest mój Xbox 360 Slim). Laptop jest srebrny, 3DS srebrny, smartfon także, stara MP4 (notabene od Sony, świetny sprzęt, jak na swoje czasy) jest czerwona - po prostu nie podobają mi się takie czarne klimaty na elektronicznych sprzętach, często i codziennego użytku, i tyle, ot co. Tak więc naprawdę dusza moja radowałaby się po stukroć, gdyby wszelkie zapowiedzi o innych kolorach konsol okazały się prawdą w niedalekiej przyszłości - a zwłaszcza jakieś niebieskie, jako że to mój ulubiony kolor. Postawcie przede mną jakąś niebieską PS4 czy XBO, a brałbym jak jakąś ponętna pannę w aucie.
Tak więc moje zdanie o wszystkich trzech konsolach już znacie - póki co nie pytajcie się o mój wybór, bo po prostu takowy nie istnieje. A ostatnim gwoździem do trumny jest cena owych sprzętów. Nie, nie, nie zrozumcie mnie źle - owszem, stać mnie na kupno takowego systemu, problem leży zupełnie gdzie indziej. Po prostu przeżyłbym mały atak serca, gdyby przyszło mi płacić ponad 2 tysiące złotych za maszynkę, która będzie mi służyć wyłącznie do gier, kiedy za tą kwotę (lub nieco większą) mógłbym sprawić sobie niezgorszy sprzęt biurkowy, który posłużyłby mi nie tylko do rozrywki, ale także i pracy/zarobku. Tak jak mówiłem - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak więc jak już, to chociaż poczekam na jakieś minimalne obniżki cen, bo póki co ta dwójka na początku skuteczniej ostudza moje gierkowe zapędy, niż brom popęd seksualny. Byłbym jednak skory rzucić te 2 paczki na którąś z konsolek, gdyby doszła do mych uszu potwierdzona informacja, że dana firma już szykuje jakiś świetny framework do tworzenia gier (nawet i indie) na daną konsolę, a w dodatku rynek będzie otwarty i na Polskę - jeden taki news i już jestem epicko zainteresowany danym sprzętem, już nie patrząc na cenę. (w tym punkcie muszę wymienić coś co uwielbiałem i zarazem nienawidziłem - XNA od Microsoftu, świetny framework do pisania gierek na kompa, Xbox'a 360 i WP7 jednocześnie. I co mi z tego, skoro rynek indie był zamknięty dla polaków... a żeby było jeszcze bardziej kuriozalnie - sam program, który był niedostępny dla nas [XNA Studio Connect, aby go ściągnąć należało migrować konto na np. Wyspy Brytyjskie] BYŁ przetłumaczony na nasz ojczysty język. Hm)
Proszę zatem - póki co ja nie widzę jakiegoś swojego absolutnego faworyta. Czas pokaże co wybiorę. A tak z ciekawości - co wybraliście wy (lub też chcecie wybrać), drodzy czytelnicy? Bardzo chętnie poczytam o waszych typowaniach!
A teraz małe przemyślenia na temat przemijającej generacji gier. Wszelkich ludzi, głoszących, że obecna generacja już się skończyła, i twoja konsola/kolekcja gier nadaje się do śmietnika, nie brakuje. Powiedzcie tak szczerze - jest jakikolwiek sens pozbywania się masy gier, kiedy najnowsza generacja konsol LEDWO wchodzi na rynek? Powiem na swoim przykładzie - Xbox'a 360 kupiłem w 2010, kiedy już Xbox Live spokojnie u nas działał, i nie trzeba było się babrać z wszelkimi migracjami kont i innymi necronomiconami. Na półeczce dumnie stoi 17 pudełek z grami na X360 (samych gier jest 18, jako że jedno trzyma w sobie dwa świetne tytuły - Bioshock i TES IV: Oblivion), zaś dwa razy tyle dziadostwa znajduje się na dysku konsoli, zassanego z Xbox Marketplace. Czy ktoś potrafi zliczyć ile epickich gier mnie ominęło i jeszcze ile w tym temacie mam do nadrobienia? I teraz nagle miałbym postawić krzyżyk na tym wszystkim i czekać na zbawienie pojawienie się w moim domu PS4/XBO? Cóż, nie należę do tego typu graczy - zresztą to widać, jako że nawet jeszcze trzymam przy biurku starego rzęcha z Windowsem 98/DOSem na dysku, którego zresztą używam aby katować się przy starociach, a następnie opisywać na tym blogu wrażenia z nich. :) A jeżeli mamy iść jeszcze wcześniej - mam nawet starusieńkiego Sega Mega Drive - i nawet przy jego grach potrafię się bawić niezgorzej. Tak więc mogę jakoś zrozumieć wszelkich fanów wywalania 'przestarzałych' sprzętów, jednak ja do takich wybitnie nie należę - potrafię się nieźle bawić i przy padzie z Nintendo 64, jak i przy padzie od Xbox'a 360. A jakie jest wasze zdanie? Wzruszyliście ramionami i powróciliście do swojego PS3/X360/Wii, czy też już naszykowaliście wieczór pożegnalny swojej konsoli (lub konsolom)?
Pozwól, że przytoczę wypowiedź, którą kiedyś przeczytałem odnośnie nowej generacji konsol, mianowicie "PS4 i Xbox One mają procesory x86, grafikę rodem z PC." Co zapewne ułatwi tworzenie gier - pamiętam przecież jak na początku był z tym problem pod PS3, gdyż programiści musieli się po prostu "przyzwyczaić" do nowej konsoli...
OdpowiedzUsuńPS. Nowej konsoli póki co nie kupuję. Jednak odnośnie nowego sprzętu, to myślę nad Radeon'em R9 270X albo czymś od konkurencji - jak GTX 760;-)
Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim u mnie pojawi coś next-genowego, bo na razie nie przekonuje mnie żadna z konsol. Choć akurat swój egzemplarz PS3 chętnie bym pożegnał - ta partia Slimek warczy jak pierwszy X360.
OdpowiedzUsuń