Święta, święta i po świętach - cóż poradzić, drogi Panie. Ale jeszcze rok 2013 trwa (choć to już końcowa końcówka), a jako że przez nami nadal nieco wolnego, tak pozostańmy jeszcze na momencik w świątecznych klimatach. A jak nie lepiej - dla graczy - na takie klimaciki, jak dodatkowe misje, lub w ogóle specjalne edycje ulubionych gier, przyozdobione zimową i świąteczną atmosferą? Zwłaszcza jak omawianemu tytułowi towarzyszy całkiem ciekawa historia wydania.
(nowy aparat w pełnej okazałości)
Jazz Jackrabbit. Postać, która nie wymaga żadnego specjalnego przedstawiania, zwłaszcza dla polskich graczy. Istna ikona roku 1994, która pokazała, że pecetowcy nie gęsi, i godnego następcę kultowego Commandera Keen'a mają. Cztery lata później przyszedł czas na sequel, który jeszcze bardziej pozamiatał na polu komputerowych platformówek 2D - ale cóż się dziwić, skoro niesamowita grywalność, śliczna grafika, niezwykle udany tryb multiplayerowy, jak i bardzo prosty do ogarnięcia edytor poziomów były integralnymi częściami drugiej przygody zielonego królika (i jego rodzeństwa). A dodatkowo tytuł ten był szalenie znany w Polsce, ze względu na jego dystrybucję - nie dość, że całością zajęła się kultowa firma LK Avalon, tak też JJ2 został wydany w Polsce (z małym poślizgiem - ale zawsze!) zarówno z dwoma dodatkowymi epizodami (The Secret Files oraz Shareware Demo - ten ostatni to 3 poziomy stworzone wyłącznie na potrzeby shareware'owego demka JJ2, czyli łącznie otrzymaliśmy 12 leveli gratis!), nową postacią (siostrą Jazz'a - Lori), a wszystko to w niezwykle atrakcyjnej cenie 49 zł (przypominam, że wtedy nowości pecetowe były okropnie drogie - Age of Empires 2, Baldur's Gate, Final Fantasy VII/VIII czy Soul Reaver - od 165 zł do ponad 220). Nic więc dziwnego, że sporo pudełek z zielonym królikiem trafiło ze sklepów do nowych domów, a one same jeszcze długo okupowały półki przeróżnych przybytków z grami komputerowymi. A i nawet został dostrzeżony i niezgorzej oceniony przez polskie pisma o produkcjach przemysłu gierkowego.
Ale do rzeczy, gdyż zaczynam troszkę smęcić o starych czasach - na święta 1998 twórca JJ2 (Epic MegaGames - tak, to ci od Gears of War!) postanowił wysmażyć fanom małą niespodziankę - dodatkowy, świąteczny miniepizod, składający się z 3 poziomów, jak i zestaw świątecznych bloków do edytora poziomów (oraz kilka mapek multiplayerowych), zwany Holiday Hare '98 (paradoksalnie nie został on wydany jako shareware, jak w przypadku packów do JJ1 [Holiday Hare '94/'95], ale jako osobny komercyjny produkt). Niestety, całość została wydana wyłącznie w USA. Aby osłodzić gorycz i cierpienie graczy europejskich, Project 2 Interactive (wydawca JJ2) ogłosił, że na święta 1999 i w Europie zagości sympatyczny zielony królik z Holiday Hare '98, tyle że w wersji rozszerzonej, pod nazwą 'The Christmas Chronicles'. Niestety pech chciał, że przed zimą 1999 wspomniany wydawca zbankrutował, a za nim upadły wszelkie plany wydania Holiday Hare '98 na starym kontynencie...
...ale czy na pewno? Wszak nie trzaskałbym tutaj posta, aby omówić historię, która tak szybko się kończy. Nie, nie, teraz następuje zwrot akcji, niczym mała wioska galijska, która mężnie stawia opór rzymskim najeźdźcom - sporo pracy już zostało zrobionej przy HH98 (zresztą nie oszukujmy się - to już był gotowy dodatek, jedynie wystarczyło go odpowiednio dopieścić), dlatego w roku 2000 LK Avalon, mające już na koncie sukces wydawniczy, związany z JJ2: TSF, postanowiło przejąć to, co już zostało zrobione w TCC, oraz wydać to wyłącznie w Polsce w takiej formie, w jakiej zostało to porzucone (idąc tym tropem TCC ostatecznie zostało później wydane w Europie, jednak w straszliwie ograniczonym nakładzie - plotka głosi, że w samej Polsce wyprodukowano i wydano do sklepów więcej kopii JJ2: TCC, niż w całej pozostałości Europy). Gierka także została wydana za 49 zł, co już niestety zostało przyjęte z nieco mniejszym entuzjazmem, jako że niewiele różniła się od HH98 - jedynie co, to dodano możliwość sterowania Lori i podmieniono, bodajże, 2 z 6 mapek multiplayerowych - i to wszystko. Tak, za 49 zł dostawaliśmy 3 poziomy singleplayerowe (które można przejść w, nie przymierzając się, 20-30 minut), 6 mapek multiplayerowych i zestaw klocków do Jazz Creation Station (nazwa edytora). Troszkę biednie, nieprawdaż? (zważając zwłaszcza na pre-release'owe obietnice - TCC miał być całym dodatkowym epizodem (6-9 poziomów), a okazał się o połowę mniejszą paczuszką). I jak JJ2: TSF schodził niczym świeże bułeczki, tak TCC już sprzedał się o wiele gorzej...
(śnieg przynajmniej spadł w świecie zielonego królika...)
No dobrze, dobrze, ale co z samą grą? Co tu się dużo rozwodzić - ot stary, dobry JJ2, którego wszyscy znają i kochają, tyle że w świątecznej otoczce - jeżeli znasz podstawkę, to z pewnością rozpoznasz TCC. Całość została przyozdobiona w typowo zimowo-świąteczne klimaty (nawet w głównym menu pada śnieg!), klocki, z których zbudowany jest poziom, zawierają całe mnóstwo choinek, bałwanków i ozdobionych chatek zimowych, zaś nawet nasi przeciwnicy są przyodziani w czerwone mikołajkowe czapeczki z pomponami (choć mnie najbardziej rozwaliły żółwie, które dodatkowo mają lampki choinkowe na swoich skorupach). Szkoda jednak, że nie pomyślano chociaż o innych małych, a dodatkowych bajerkach (np. nowy typ broni, lub chociaż przemianowanie obecnych na jakieś jajcarskie świąteczne klimaty). Poziomy utrzymane są w różnorodnej stylistyce teł, do czego nas zdążył przyzwyczaić podstawowy JJ2 (jedno jest żarówiasto czerwone - poranek lub zachód słońca, inne rozgrywa się w nocy), zaś trzeci poziom kończy się potyczką z bossem. Co jednak jest ciekawe - po pokonaniu tegoż dostajemy specjalny kod, który swojego czasu służył pewnemu promocjo-konkursowi na stronie producenta lub wydawcy (zabijcie mnie, pamiętam, że o tym czytałem w pre-release'ach, ale nie pamiętam kogo konkretnie się dotyczył), a nagrodą była całkiem niezła sumka pieniędzy. Niestety, już w czasie wydania tegoż u nas to to się już dawno zakończyło, a całość była jedynie ciekawostką, chlip. Jeżeli zaś chodzi o mapki multiplayerowe - paradoksalnie wszystkie 6 w polskiej wersji TCC tyczy się ..świąt wielkanocnych (wszystkie zbudowane są na tilesecie 'Easter', który był częścią TSF) Erm, komuś się chyba święta pomieszały. :) Dodatkowo szkoda, że całość nie integruje się w żaden sposób z podstawową wersją JJ2 - TCC jest uznawany przez system za zupełnie osobną grę, dlatego też aby w nią zagrać, należy użyć osobnego skrótu. Mimo, że obie gry to dosłownie to samo (wszystkie logosy i intro na samym początku nawet się powtarzają), jeno z innym epizodem w menu do wyboru - z poziomu JJ2 tego nie zrobimy.
Koniec końców - jest przyjemnie, ale tylko przez pół godziny - i nawet mapy multiplayer'owe niespecjalnie pomogą (wszak nawet wtedy już można było setki takich ściągnąć z internetu, jako że niektóre strony [w tym i polskie] konsolidowały fanów i twórców pod swoimi skrzydłami, mając w zapleczu potężny dział download). A szkoda, zważając na to jak fajnym epizodem był The Secret Files w edycji rozszerzonej JJ2. Niespecjalnie wiele straciłeś, jeżeli nie grałeś w The Christmas Chronicles. Niemniej to stary dobry Jazz Jackrabbit 2 - jeżeli kiedykolwiek wpadnie ci on w łapki (np. jako Jazz Jackrabbit Complete Collection, to te pół godziny rozgrywki z pewnością będzie owocne i udane. Miłego strzelania!
Przypomniałeś mi właśnie grę z mojego dzieciństwa... Chyba przeszukam dzisiaj szafę, bo gdzieś jest płyta z Jazz Jackrabbit 2 :-P
OdpowiedzUsuń