wtorek, 23 lipca 2013

44 - Pleurghburg: Dark Ages

Rok wydania: 2001

Ta gra to taki jakby protoplasta gatunku indyków - długa i darmowa. A co najlepsze - stworzona, gdy jeszcze cały ten majdan zwał się po prostu 'freeware games'. Tak czy siak - autorom należy się duże i chłodne piwo za odwalenie takiego kawałka roboty, jakim jest pełnoprawna gra, wydana zupełnie za darmochę. W dodatku przy tym wpisie pobudzę twoją wyobraźnię do granic możliwości - nie będzie tutaj żadnego screena ani gameplaya, chciałbym byś sam nieco się zainteresował tytułem, drogi czytelniku (jak i nie chcę rujnować niespodzianki a pro po oprawy tegoż)!

Nikt nie lubi robić czegokolwiek za frajer, czy to robota fizyczna lub intelektualna. Tym niemniej spod klawiatur twórców elektronicznej rozgrywki co raz wychodzą przeróżne, zupełnie darmowe produkcje, już od zarania dziejów. Ich poziom dość często jest, delikatnie mówiąc, bardzo dyskusyjny - tym niemniej nie podlega wątpliwościom, że od czasu do czasu pojawiają się totalne perełki. A opisywana dziś gierka właśnie zalicza się do kanonu freeware (hah, jak ja dawno nie używałem tego słowa, teraz to wszędzie indie twórcy i w ogóle...) i pochodzi z ery dinozaurów, a przynajmniej jak weźmie się pod uwagę kryteria internetowo-komputerowe - bo z 2001. Wspaniałe czasy, nie powiem - produkcję znalazłem na jakimś cedeku, który był swoistą kompilacją wszelakich gierek freeware, wydanych za pozwoleństwem autorów (lub też ogólnym, specyfikowanym w instrukcji danego tytułu). A wtedy takowe płytki były jednym z głównych kanałów zdobywania nowego stuffu, gdyż ściąganie nawet i kilku megabajtowego pliku przez modem i numer dostępowy wspaniałej tepsy sprawiało, że dzieci płakały. I tak oto jako młodociany gracz odkryłem Pleurghburg: Dark Ages.

P: DA swojego czasu otrzymał całe mnóstwo pochwał i nagród, jak i nieco krytyki. Popatrzmy - tytuł powstał na silniczku AGS (bardzo fajne narzędzie, tak prywatnie powiem - kilka razy się nim bawiłem i spłodziło to całkiem niezłe efekty) i od tamtejszej wspólnoty chapnął niemalże wszystkie nagrody, jakie były dostępne w roku pańskim 2001 - Najlepsza Gra 2001, Najlepsza Muzyka 2001, Najlepsze Programowanie 2001, Najlepszy Gameplay 2001 i Najlepsza Oryginalna Fabuła 2001. No no, całkiem sporo honorów jak na freeware'ową gierkę, czyż nie? Spokojnie, zaraz dokładnie przyjrzymy się Pleurghburgowi, na co pozwoli mi mój sokoli wzrok i noktowizor, i faktycznie sprawdzimy, czy te wszystkie nagrody i pochwały się należały, ale też i czy wszelaka krytyka znajdowała uzasadnienie w produkcie.

W P: DA zapoznamy się z detektywem Jake'iem McUrkiem, członkiem Agencji Policyjnych Detektywów (Police Detective Agency). Nasz dziarski bohater prowadzi bardzo sielankowe życie, jako że Pleurghburg jest miastem, w którym szeroko pojęta przestępczość staje się pojęciem względnym - a wszystko to dzięki innowacjom wprowadzonym do praw policyjnych nie tak dawno temu. Od tamtych czasów mieszkańcy Pleurghburga mogli spać spokojnie, jako że wspomniana przestępczość spadła do rekordowo niskich poziomów. Wszystko by było jak najbardziej w porządku, gdyby nie jedna felerna noc, w trakcie której staruszek, stojący na swoim balkonie, słyszy przeraźliwy krzyk ze starej (zamkniętej) kostnicy, znajdującej się nieopodal jego domostwa. Truposze na pewno nie robią sobie takich jajec, zatem ktoś musi zbadać tą, początkowo zdawałoby się, nudną sprawę. Tym kimś jest nikt inny, jak Jake McUrk. I ho ho, Jake, wlazłeś w dość duże i śmierdzące gie - kostnica to dopiero początek o wiele większej sprawy, podczas przebiegu której nie raz, nie dwa otrzesz się o śmierć. Ale hej, masz przecież do pomocy gracza, który wspomoże cię swoim umysłem, zdolnością kombinowania, rozwiązywania problemów i logicznego myślenia! Więc nie będzie raczej tak źle... prawda?
Tak, jak zdążyłeś się domyśleć - P: DA to przygodówka w pełnym tego słowa znaczeniu. Przy czym tutaj nie będziemy podróżować po żadnych fantastycznych królestwach, w czasie, tudzież w jakiejś dystopicznej przyszłości - przyjdzie nam zwiedzić czasy dzisiejsze, konkretniej to ulice Pleurghburga, w celu rozwikłania sprawy, do której zostaliśmy przydzieleni przez naszego wspaniałego pracodawcę - tj. Agencję Policyjnych Detektywów. Czysta detektywistyczna robota - dostajesz cynk, jedziesz na miejsce zdarzenia, robiąc oględziny, pobierając dowody i wszelkie próbki do analizy, wracasz do agencji, oddajesz cały majdan i meldujesz szefuńciowi w jakim stanie jest obecna sprawa. Przygotuj się zatem na nieco backtrackowania, gdyż co jak co, ale Agencję odwiedzisz minimum kilka razy, jako że w Pleurghburgu ktoś (a może grupa ktosi?) chce nieźle namieszać i od pewnego momentu trupów będzie więcej niż kilka. Ale jakby nie patrzeć - tak, przygodówka. Zwiedzanie lokacji, zbieranie przedmiotów, rozwiązywanie problemów - Jezuuu, my (tj. ja i ten blog) to chyba nigdy się nie wyrwiemy z tego schematu!

Już teraz rozwieję wszelkie wątpliwości, związane z tytułem - nie jest to gra, którą się przejdzie w godzinkę i koniec (czego często się trzymały freeware'owce). Rozgrywka jest dość długa, podzielona na 3 dni (w grze ofc), oraz okresy z nimi związane (poranek, popołudnie i wieczór - przynajmniej wiadomo, kiedy popchnęliśmy znacząco akcję do przodu!). A jakby tego było mało - w pewnym momencie gra rozdziela się na dwie niezależne ścieżki, które wiodą do 4 różnych zakończeń! Wow, 4 zakończenia w darmowej gierce? Nieźle, czyż nie? To skoro już się rozkręciliśmy z takimi gratisami - nie raz, nie dwa gracz stanie przed tzw. action sequences, w których nie ma czasu na kombinowanie, tylko na szybciutkie reagowanie (w przeciwnym wypadku zginiemy - tak, tak, to jeden z tych tytułów, w których obecne są guziki "Restore" i "Quit" po nieprzemyślanych decyzjach, więc zapisuj często). Jednym z przykładów są ot chociażby gagatki, które celują w nas swoją bronią - nie ma innego wyjścia, jak tylko ewakuować się poprzez skok z molo do wody i jak najszybsze/najgłębsze zanurkowanie. Takich smaczków jest więcej w grze, a są one identyfikowane poprzez nagłą zmianę tła muzycznego na o wiele bardziej dynamiczne. Wszak hej, praca detektywa nie należy do najłatwiejszych i najbezpieczniejszych, nieprawdaż? Znalazły się tutaj i także sekwencje logiczne i minigierki, ale tutaj akurat się nie popisano - jest ich znikoma ilość, w dodatku większość sprowadza się do utartego schematu 'wciśnij guziczki we właściwej kolejności'. Chociaż muszę przyznać, że jeden motyw - mianowicie używanie swojego komputera do otrzymywania maili czy wyszukiwania osób po słowach kluczowych - wyszedł autorowi niezwykle sympatycznie. Jak widzicie umiejętność czytania ze zrozumieniem, jak i wyłuskiwania (oraz zapamiętywania, naturalnie) pojedynczych informacji z dialogów i otoczenia także się niezwykle przyda.

Kwestia najważniejsza - scenariusz i poziom zagadek. I tutaj zaczyna wszystko ciut kuleć. Scenariusz bowiem jest mocno klimatyczny, początkowo naprawdę ciekawy i wciągający, powiedziałbym, że nawet nieco tajemniczy, zwłaszcza podczas całego pierwszego dzionka. Niestety, mniej więcej w czasie trwania 2 dnia wszystko zaczyna powoli toczyć się po równi w dół - pojawiają się mniejsze i większe dziury w logice scenariusza, kwestionować także można motywy i poczynania głównych złych (gra jest adresowana dla starszego gracza, o czym za moment, więc takie uchybienia naprawdę rażą, jako że to zarzuty podpadające pod podstawówkę - kto zostawia tyle ciał i paraduje w takich ciuszkach, i to w biały dzień?!). Tym niemniej jednak uchybienia te nie są na tyle rażące, by skutecznie pochamować we mnie chęć skończenia gierki, co zalicza się, jakby nie patrzeć, na mały plusik. Z poziomem zagadek też różnie bywa, szczerze mówiąc. Nie, nie ma tutaj żadnych nielogiczności rażących, jest tylko brak większej inwencji projektowej, jak i nieco udziwnień. Klasycznym przykładem jest action sequence, kiedy atakuje nas ciemną nocą pantera, która zbiegła z tutejszego ZOO. Mamy naładowany pistolet czy solidną, metalową rurę w kieszonce. Myślicie, że którymś z tych przedmiotów sobie poradzimy z kocim niebezpieczeństwem? Akurat! Aby przegonić panterę należy zdobyć gwizdek niskich tonów (a pomijam fakt JAK właściwie go zdobyć, bo na to też trzeba przeznaczyć znaczące ilości kombinatoryki), zamiast np. strzelić, może nie zwierzakowi w łeb, ale chociaż w powietrze, by go przestraszyć. Tragedii jakiejś nie ma - ale szkoda, że wszystkie zagadki idą po prostej linii, kiedy wiele razy zdarza się okazja, by dany problem rozwiązać na kilka sposobów. Aha - i przygotujcie się na, znienawidzony przez wielu, pixel hunting, ze względu na taką, a nie inną oprawę. Jeżeli już chcesz dać szansę tytułowi - odpalaj w najwyższej rozdzielczości, inaczej będziesz przeżywał ciężkie czasy. Dialogi z napotkanymi postaciami też nie za bardzo porywają, gdyż zdawałoby się, że Jake będzie twardszym gliniarzem i powie co niektórym co o nich faktycznie myśli - a tutaj srogi zawód i nieco ugrzecznione konwersacje. Tym niemniej - jak na freeware'owy tytuł jest całkiem nieźle (czyt. widziałem komercyjne dzieła, w których scenariusz był o klasę gorszy, niż ten przedstawiony w P: DA), ale oczywiście zawsze mogłoby być lepiej. 

Słowo na niedzielę o oprawie audiowizualnej. Khem, dzisiaj grafika P: DA zapewne byłaby uważana za szczyt artyzmu i w ogóle, widząc jak z lubością 8 bitów graficznych jest wykorzystywanych przez wszelakich twórców indie. :) Ale niestety w 2001 były inne realia - wielu uważało, że grafika P: DA jest najsłabszym punktem całości i to właśnie ona zebrała największe baty, jeżeli chodzi o krytykę. Nie znaczy to, że jest zupełnie i do bólu zła, gdyż przypominam, że zajmowali się nią amatorzy - wszędobylskie piksele, blokowe postacie, prosta animacja tychże oraz potwornie niska rozdzielczość kontrastowały z fajnym efektem mgły, zróżnicowaniem teł, lokacji i kolorków, jak i, hm, dość ciekawym ficzerem - zbliżeniem w oglądaniu ciał zabitych. Lojalnie ostrzegam, że, pomimo 8 bitów, sceny te są dość mocne, (ot chociażby oglądanie z bliska gościa, który, dosłownie, stracił głowę i rękę), dlatego też nie dziwota, że w opcjach znajduje się możliwość wyłączenia ich - gdyż wnoszą one jedynie powiew grozy, jak i urealniają pracę detektywa, ale nic poza tym - oglądanie ich z bliska zupełnie nie wpływa na przebieg rozgrywki. Jeżeli zaś chodzi o muzykę - wyjątkowo dobra! Oszczędzono nam sekwencji MIDowych, serwując muzykę prosto z trackera. Fakt, może harfa/lira jest nieco nadużywanym elementem w całości - ale ogólnie warstwa audio sprawia naprawdę niezłe wrażenie, jest niezwykle klimatyczna i bardzo dobrze komponuje się z wszelkimi detektywistycznymi wydarzeniami. A speeche i dźwięki - cóż, tych pierwszych nie ma w ogóle, drugich jest tylko garstka (jakieś strzały, pisk opon itd.), w dodatku odgrywana tylko i wyłącznie przy konkretnych scenach, więc o jakiś dźwiękach otoczenia też nie ma mowy.

Z jednej strony rozumiem wszelkich krytykantów tytułu, z wszystkimi zarzutami - fakt, P: DA mógłby być nieco lepszy na wielu polach. Tym niemniej muszę stwierdzić, że jest to naprawdę ambitny tytuł, zwłaszcza że tworzony przez amatorów i darmowy. Sam fakt, że gierka jest dość długa, w dodatku posiada dwie osobne ścieżki rozwoju fabuły, jak i cztery zakończenia, jest już godny szacunku i pochwały. Zgodzić się także muszę z nagrodą co do najlepszego programowania - przeszedłem tytuł dwa razy (tak, zerkając na obie ścieżki) i nie zdarzyło mi się 'zaciąć' w żadnym momencie (dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi - przez zacięcie w przygodówkach mam na myśli sytuację, w której nie możemy wrócić do poprzedniej lokacji [przez np. jakieś wydarzenia], a w której zapomnieliśmy wziąć jakiś niezwykle witalny przedmiot, który jest niezbędny do popchnięcia akcji do przodu - co skutkuje zablokowaniem fabularnym gry i koniecznością rozpoczęcia zabawy od początku, lub wczytania poprzedniego save'a - a to się zdarzało najlepszym, np. w kilku grach Sierry!), mimo, że już przy drugim graniu o wiele bardziej kombinowałem i frywolnie latałem z lokacji do lokacji, wrednie szukając jakiegoś błędu, zacięcia czy buga - a tu klops, nie miałem na czym się wyżywać! Źle nie jest, fantastycznie też nie - jest po prostu dobrze. Wszystkim polecam chociaż kojarzyć tytuł (jako że jednym z popularniejszych, wydanych na silniku AGS), koneserzy klasycznych przygodówek z kolei mogą jak najbardziej dać mu szansę - a nuż się spodoba?

4 komentarze:

  1. Fajny blog ale mam jedno ale, ten niebieski kolorek jest strasznie męczący dla oczu. Po jednym poście nie mogę czytać dalej. Proszę rozważ zmianę koloru na łagodniejszy odcień niebieskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klient nasz pan! Już rozjaśnione. ;)
      Co do captchy przy komentach - cóż, dopóki nie znajdę lepszego sposobu to niestety obrazki zostaną. Bez nich nawet bez anonów zajeżdżały mnie zarejestrowane boty spamerskie/reklamowe. :P

      Usuń
    2. Jest lepiej :) ale nadal trochę za ostry ten kolorek. Może poproś o dopasowanie koloru kobietę :) Co do spamerów mi się przydarzyły tylko dwa, widocznie Cię upatrzyli :)

      Usuń
  2. I jeszcze jedno można wyłączyć weryfikacje obrazkową, lepiej dać ograniczenia typu komentator nie może być anonimem, bo czytanie tych obrazków jest czasem dość trudne i ludzie przez to często nie komentują.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!