niedziela, 12 listopada 2017

106 - Sega Mega CD

Data wydania: 1991 (Japonia), 1992 (USA), 1993 (Europa)

Niedoceniona konsola z wieloma klasykami, czy kupa rzygowin zasługująca na zapomnienie? Rozstrzygniemy ten spór raz na zawsze.

Ach, tak - Sega Mega CD (lub sama Sega CD, jeżeli dojrzewało się w Ameryce). Jeżeli za bardzo nie jesteś w temacie, to pozwól że na szybko wytłumaczę co, gdzie i jak - Sega CD to przystawka (Rozszerzenie? Dodatek?) do ukochanej przez miliony Segi Mega Drive, wpinana do gniazda rozszerzeń SMD i dająca zupełnie nowe możliwości konsolce. Nazwa zobowiązuje - SCD dokładało napęd CD-ROM, dodatkowy procesor 68k, 512 kilobajtów RAMu, 256 kilobajtów VRAMu, dodatkowy procesor odpowiedzialny za operacje arytmetyczne na sprite'ach (skalowanie i rotacje) oraz własną bibliotekę gier na wspomnianych CDkach. No no, robi wrażenie! Biorąc pod uwagę, że na czas wydania SCD na świecie rozeszło się paręnaście dobrych milionów Mega Drajwów, toż to recepta na murowany sukces, czyż nie?

(Szega Mega Szi Di, tu z akompaniamentem pierwszego Mega Drive'a)

Nooo, powiedzmy że niekoniecznie. Potencjalną klientelę przede wszystkim odstraszyła wysoka cena podstawki - 299 dolarów za sprzęcior, do którego działania i tak potrzeba "bazowej" konsoli nie jest koniecznie tym, co tygryski lubią najbardziej. Ale, że ludzi fascynowała nowa technologia (cedeki wtedy nadal były w powijakach, lecz ze względu na swoją monstrualną pojemność, w porównaniu z kartridżami, jak i możliwości [Filmy! Muzyka!], wzbudzały niemałe zainteresowanie), początkowo Sega Mega CD sprzedawała się względnie nieźle, zwłaszcza w Ameryce i Europie - w Japonii już niekoniecznie. Niestety, wtedy też wyszły dwa kolejne problemy - awaryjność pierwszego modelu oraz biblioteka gier. Bulle i cierpienia tego pierwszego (słaby laser, zacinające się tacki) udało się względnie szybko poprawić, poprzez wydanie odświeżonej Sega Mega CD-II (otwierana z góry klapka, lepszej jakości laser i jego podzespoły), tak też z drugim było problemów co niemiara.

Ze względu na oferowane medium i jego pojemność, sporo developerów i "deweloperuf" zleciało do SCD ze swoimi świeżymi pomysłami na wykorzystanie zawrotnych 650 megabajtów pamięci do odczytu. Jedni tworzyli nowe, ciekawe gierki, wykorzystujące moc podstawki, okraszone muzyką Audio-CD i cutscenakmi z o wiele większą ilością klatek animacji, niż na kartridżu. Inni stwierdzili, że zrobią specjalne porty gier z Mega Drive'a, z dodatkiem nowych muzyczek, poziomów czy postaci. Inni zaś poszli zupełnie inną drogą, twierdząc, że legendarne "gry FMV" to jest przyszłość i to, czego gracze potrzebują. I to właśnie przez tych ostatnich Sega Mega CD ma dziś taką renomę, a nie inną. Na SCD powstało całe mnóstwo wątpliwej jakości gier FMV, przez co zarówno recenzenci, jak i gracze stracili zaufanie do przystawki, nie wierząc, że będzie ona miała świetlaną przyszłość. Co prawda na tym polu czasami pojawiały się perełki (Road Avenger, porty Dragon's Lair czy Space Ace też nie były najgorsze), jednak "większa większość" nie pozostawiała żadnych złudzeń - nie dość, że sama gra była kiepska, to w dodatku główny selling point, czyli ów nieszczęsne "full motion video", nie do końca było "full" i troszkę słabe z "video". Ze względu na limity i niską moc przerobową SCD i SMD (który nadal był sercem i mózgiem wszystkiego), większość wstawek video odtwarzana była w małym okienku, z niską rozdzielczością i małym profilem kolorów, co często powodowało, że wideo najnormalniej w świecie było strasznie ziarniste i niewyraźne. A teraz pomyślcie sobie, że lwia ilość gier FMV została zbudowana w okół tych limitacji, a do całości dodatkowo dorzućcie niemały skandal spowodowany jedną z gierk na SCD, który swój finał znalazł w amerykańskim Senacie (Night Trap - polecam poczytać w wolnej chwili, bo naprawdę warto) - nic dziwnego, że biedna SCD ma taką reputację, a nie inną, co?

(oto i ekran, który przywita Cię przy każdym załączeniu konsoli z podpiętym Mega CD)

Ale zaraz, chwila, zanim spiszemy sprzęt na straty i wyrzucimy go na śmietnik historii, przeanalizujmy fakty raz jeszcze. Owszem, gry FMV może i były paskudne, ale stanowiły tylko jakiśtam procent wszystkich gier na Mega CD (a tych zostało wydanych ponad 200). Co zatem z pozostałymi produkcjami, zapytasz? I tu na szczęście i z ulgą mogę wspomnieć, że jest dobrze. Ba, w niektórych przypadkach bardzo dobrze! Owszem, z jednej strony SCD może i zapisała się w historii jako "ta" konsola z okropnymi grami FMV, ale z drugiej? Po pierwsze primo - niesamowite nowe tytuły. Owszem, większość z nich w dzisiejszych czasach miała już bardziej nowoczesne porty czy odświeżone wydania, ale wtedy nie sposób było przejść obojętnie obok takich niesamowitych oraczy, jak Sonic CD (który przez wielu jest uznawany za najlepszą grę na SCD, czy w ogóle w serii z niebieskim jeżem), Lunar: The Silver Star, Lunar: Eternal Blue, Keio Flying Squadron, Soul Star, Vay, Final Fight CD, ThunderHawk, Robo Aleste czy Hear of the Alien. SCD była również znana ze sporej ilości ulepszonych portów gier z Mega Drive'a (tudzież innych konsol), takich jak Earthworm Jim Special Edition, Snatcher, Shining Force CD, Mickey Mania, Eternal Champions: Challenge from the Dark, Shadow of the Beast II, Eye of the Beholder, Rise of the Dragon tudzież Pugsy. W większości z nich, dzięki większemu nośnikowi, dołożono dodatkowe poziomy, więcej klatek animacji czy soundtrack w formacie RedBook Audio.

(Sonic CD jest jedną z najlepiej wspominanych gier z SCD)

W jednym rogu ciekawe nowe tytuły i ulepszone porty gier istniejących, w drugim - kiepskie gry FMV. Kto ostatecznie wygra to emocjonujące starcie? I przede wszystkim - czy dziś warto dać szansę Mega CeDekowi? Cóż, tak szczerze powiedziawszy - to zależy. Jeżeli ostrzycie sobie zęby na kupno autentycznej przystawki, musicie przygotować się na bolesne wydatki. Raz, że działająca SCD z roku na rok jest coraz droższa (ceny oscylują w granicach 300 zł [goła SCD] do nawet i 1000 [pełen komplet, wraz z kabelkami, zasilaczem, dodatkowym Mega Drive'm itd.]), tak też lasery w sprawnych jednostkach coraz bardziej dają znać o upływającym czasie, i już wkrótce będą musiały zostać wymienione. Drugi problem to mała ilość wewnętrznej pamięci do zapisu gier (która dodatkowo jest podtrzymywana przez bateryjkę, więc jak ona siądzie, siądą też i twoje cenne zapisy), która w niektórych przypadkach nawet nie wystarczała by w pełni zapisać postęp w danej grze (np. w Shining Force CD - do odblokowania ostatniego rozdziału, potrzebne były ukończone save'y z trzech poprzednich, które najnormalniej w świecie nie mieściły się w wewnętrznej pamięci...). Dorzućmy jeszcze do całości blokadę regionalną (same nagrywane płytki konsolka czyta bez żadnych dodatkowych modyfikacji), i już robi się nieprzyjemnie - zwłaszcza, że w naszym kochanym Eurolandzie zostało wydanych ledwo 90-parę gier na SCD...
...ale z drugiej strony dwa ostatnie problemy można bardzo łatwo ominąć. Problem małej ilości pamięci na save'y rozwiązujemy przez dokupienie specjalnego kartridża z zewnętrznym RAMem, dającym o wiele więcej bloków do zapisu, zaś blokadę regionalną omijamy przez zastosowanie Mega Carta (można też bawić się w zmianę regionu przez programik ConvSCD, jednak ten nie w każdym przypadku zadziała). Ewentualnie, jak chcemy obie funkcjonalności na raz, możemy skorzystać z kartridża Mega Everdrive X7 (o którym pisałem nieco wcześniej, a który to od tego czasu zdążył zmienić nazwę), który działa dla przystawki jak kartridż z ekstra pamięcią, a dodatkowo pozwala na wczytanie region-free BIOSu przy starcie SCD, co zupełnie niweluje jakiekolwiek problemy z importowanymi grami.

(ThunderStrike bardzo dobrze wykorzystywał możliwości przystawki)

Jeżeli jesteś dużym fanem sprzętów Segi, pieniądze nie mieszczą ci się w portfelu i trzeba je czy prędzej gdzieś wydać, a interesują cię tego typu klimaty, a jeszcze lepiej - masz już Mega Drive'a i najlepiej Mega Everdrive'a - możesz śmiało spróbować z Mega CeDekiem. Ilość ciekawych i interesujących tytułów jest na tyle duża, że spokojnie wystarczą ci na długie, zimowe miesiące. Reszcie, jeżeli nadal jest zainteresowana, jednak polecę emulację. O wiele tańsza ( ;) ), a działa bardzo dobrze, więc alternatywa jak najbardziej istnieje. Chyba że faktycznie duża ilość gotówki przyprawia Was o ból głowy... w takim razie po Mega CD marsz!

13 komentarzy:

  1. Moim zdaniem każdy uważa inaczej i jeden powie, że konsola była fantastyczna, a drugi, że dno, tak samo jak teraz są fanie PS i XBOXa. Ja tam się świetnie bawiłem i żałuje, że moja konsola nie wytrzymała próby czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, jak to z każdym sprzętem. ;) Ja także swojego zakupu także zupełnie nie żałuję, nadal bawię się świetnie!

      Usuń
  2. Blog mega zapraszam Cię także na mój blog...

    OdpowiedzUsuń
  3. http://recenzjegierczapimati.blogspot.com/2018/01/heavy-rain-2010-pereka-do-dzis.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie trochę zapomniane ciekawostki z historii konsol. To w zasadzie było coś na wzór obecnych tzw półgeneracji czyli wydawania ulepszeń konsoli. Coś podobnego wydano także dla Nintendo 64. Nazywało się 64DD i obsługiwało dyski magnetyczne. Ten jednak wydany był dość późno, bo około roku 2000 i nie opuścił granic Japonii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic tu się nie dzieje...więc zapraszam do siebie :) Zajmuję się grami video.
    https://gra-to-przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż mi się przypomniały lata młodzieńcze!

    OdpowiedzUsuń
  7. https://www.bananki.pl/ps4/

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłem Twojego bloga przypadkiem, ale zabawię chyba na dłużej. Świetne teksty! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Artykuł przeznaczony na pewno dla młodych jak i trochę starszych fanatyków konsol czy gier. Ludzie teraz częściej grają w gry przeglądarkowe ale odświeżyć sobie pamięć z młodzieńczych lat warto było :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam że w domu rodzinnym mieliśmy bardzo podobne sege mega. Mamy chyba jedno na strychu. Jeśli ktoś chce to można się skontaktować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa sega mega - dosyć stary sprzęt, jednak warto go mieć.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!