wtorek, 15 kwietnia 2014

62 - Rollcage Stage II

Rok wydania: 2000
Dostępna także na: Sony PlayStation

Powiem wam szczerze, że bycie chorym ma swoje plusy i minusy. Fakt, ciężko podnieść swe szanowne 4 litery bez uruchamiania istnego kranu bez dna z nosa, ale akurat ten, jakby nie patrzeć, wolny czas od pracy można wykorzystać na jakieś bardziej przyjemne rzeczy. Ot chociażby np. napisanie nowego wpisu na bloga, którego ostatnio głównie odwiedzał kurz.

Ano cóż poradzić, Panie, taka pora roku. Zwłaszcza jak ostatnimi czasy jeździło się to tu, to tam, a deszcz z nieba był tak niesamowicie złośliwy, że musiał padać akurat kiedy trzeba było gdzieś pilnie wyskoczyć. Nie ma lekko, chlebek po sześć pięćdziesiąt - projekty same się nie zrobią, a praca magisterska nie napisze i się zaimplementuje (tak, to już ten legendarny ostatni semestr, ugh). Dlatego właśnie ostatnimi czasy na moim blogu panowała taka posucha niesamowita. A akurat, powiedzmy, 'miło' się złożyło, że zachorowałem krótko po pocinaniu w dzisiejszego tytułowego klasyka, którego to ostatnio dosłownie przypadkowo wygrzebałem z czeluści piekielnych mej szafy, kiedy to szukałem zupełnie innej rzeczy (to jednak prawda, że niektóre przedmioty znajdziemy dopiero wtedy, kiedy nie będą już nam na gwałtu rety potrzebne). I powiem szczerze, że tak dobrze przy ścigałce to nie bawiłem się już od dawien dawna. 

Jeżeli mówią ci coś takie tytuły jak Deathkarz, POD czy WipeOut, to jesteśmy prawie w domciu, gdyż Rollcage prezentuje podobną klasę  - futurystyczna ścigałka z równie futurystycznymi furkami i jeszcze bardziej futurystycznymi (czyt. niezwykle pokręconymi) trasami. Tego typu gierki dają niesamowite pole do popisu dla grafików i projektantów, gdyż nie wymagają za dużo tłumaczenia co niektórych wyborów artystycznych, albowiem łatwo można się zasłonić standardową gadką 'sądzimy, że tak będzie wyglądać przyszłość!' A RSII czerpie z tego motywu garściami, i to w jak najbardziej pozytywnym sensie. Przede wszystkim zaczynając od samych pojazdów - są one o tyle ciekawe, gdyż tak naprawdę nie mają ściśle zdefiniowanego dachu ani podwozia. Tak, jeżeli przypadkowo będziemy dachować to samochodzik po prostu przekręci się i będzie jechał dalej - każda strona jest, erm, 'prawidłowa', jeżeli chodzi o jazdę, więc nie musisz się o to martwić. Za to martwić się należy o dwie inne rzeczy, które właśnie będą powodować wspomniane sytuacje. Po pierwsze - uzbrojenie pojazdów. Otóż każdy wehikuł może korzystać z określonego typu broni czy tarcz (łącznie 20), które to, w stylu power-up'ów z Mario Kart, można odnaleźć walające się tu i ówdzie po trasie. W danym czasie można zebrać maksymalnie dwa różne typy uzbrojeń - a te są jak najbardziej różnorodne. Od standardowych rakiet, po tarcze ochronne, energetyczne pola, rażące przeciwników, potężne wiertło, dziarsko brnące do przodu po wystrzeleniu, czy nawet chwilową superprędkość - różnorodności nie brakuje! Trzeba naprawdę wykorzystywać dostępne znajdźki z głową, aby pomyślnie (czyt. na pierwszym miejscu) ukończyć dany wyścig - każde trafienie w nasz bolid kosztować nas będzie utratę prędkości i kilku cennych sekund prowadzenia nad innymi - i vice versa, odpowiednie wystrzelenie rakietki czy innego granatu może dosłownie w kilka chwil zmienić rozkład kierowców w rankingu danego wyścigu, i z miejsca 5 możemy stosunkowo szybko wskoczyć na 2 czy nawet 1. Tylko sztuką wtedy jest się na nim utrzymać do końca...

 (a oto jak całość się prezentuje w wysokich rozdzielczościach)

...a nie będzie to zbyt łatwe, ze względu na agresywnych przeciwników, ale także przez same trasy. To właśnie drugi element, przez który nie raz będziemy latać, spadać i wykręcać koziołki w powietrzu. Trasy są niezwykle zakręcone i, można by wprost rzec, szalone, pełne przeróżnych rurowatych tunelów, ramp czy pętli a'la te z przygód jeża Sonic'a. Największe wrażenia grywalnościowe na tym polu dostarczają trasy zawieszone wysoko nad ziemią, z których niezwykle łatwo wypaść, a które to pełne są wspomnianych elementów. Tak więc przygotujcie się na istną potężną dawkę adrenaliny do krwi, jako że dodatkowo weźmiemy pod uwagę fakt, że pojazdy poruszają się z naprawdę dużymi prędkościami (wszak trzeba mieć odpowiednią ilość cyferek na liczniku, aby móc jeździć po ścianach, czy nawet suficie, nieprawdaż? ;)). Czasami jest tak zwariowanie, że ciężko powiedzieć, czy jeździmy po podłodze czy suficie! A samych tras do tego typu karkołomnych wyczynów jest jak najbardziej sporo, jako że w ogóle mamy tutaj całe mnóstwo trybów zabawy (łącznie ponad 20 różnych tras)! Co prawda sporo z nich jest początkowo zablokowanych, ale kolejne wygrane w dostępnych wyścigach da nam dostęp do kolejnych (a naprawdę warto wygrywać wyścigi na 1 miejscu, jako że za każdą taką wygraną dostaniemy nowy wózek do kolekcji!). Wśród trybów zabawy można wymienić m.in. klasyczny tryb Arcade, Scramble (przeżyj do końca trasy w wyznaczonym czasie, naturalnie z wszelkimi możliwymi przeszkadzajkami na drodze), Knock-Out (po każdym okrążeniu ostatni odpada, dasz radę?) czy główny League Racing (zestaw kilku [zazwyczaj 4] wyścigów,  zarówno klasycznych, jak i ze specjalnymi zadaniami). Naturalnie nie zapomniano także o tych, którzy cenią sobie socjalny aspekt gier, i dorzucono dość rozbudowany tryb Multiplayer, z kilkoma trybami gry, ekskluzywnymi dla niego (combat, rubble soccer).

O grafice raczej nie ma co wspominać, jako że przy takich superszybkich wyścigach bardziej będziemy się skupiać na samej jeździe i wygrywaniu, niż podziwianiu widoczków, jednak trzeba powiedzieć, że jest całkiem solidna, zwłaszcza jak na rok 2000. Co jednak zasługuje na wzmiankę, to soundtrack, towarzyszący nam w czasie zabawy - ostre brzmienia takich grup Flytronix, Aquasky czy E-Z Rollers - to jest to! Naprawdę, muszę powiedzieć, że słuchanie tego typu muzyki w takiej grze to po prostu istna uczta dla naszych uszu. Czy można by zatem powiedzieć, że to istna ścigałka idealna? Cóóóóóż, nie do końca. Po pierwsze niektóre trasy są naprawdę króciutkie, i kiedy już istnie wczujemy się w klimat, to po prostu się kończą! Niektórym także może się nie spodobać brak 'standardowej' mapy, a jedynie prostej linii po lewej stronie ekranu, która pokazuje naszą pozycję względem początku/końca trasy, jak i naszych przeciwników - nowoprzybyłych może to naprawdę nieźle zdezorientować. Z kolei fanom 'klasycznych' ścigałek może także denerwować fakt istnienia wspomnianego uzbrojenia - nie ma nic lepszego niż prowadzenie przez długi czas w danym wyścigu, by w ostatniej chwili, tuż przed metą, oberwać jakąś rakietką, czy innym wiertłem, i z pierwszego miejsca spaść na piąte. Nie jest to zbyt zdrowe dla naszych nerwów. ;)

Powiem szczerze, że jak na niespodziewane znalezisko, to przy RSII bawiłem się naprawdę przednio (i odpowiednio straciłem deko nerwów, kiedy to przegrałem tuż przy samym końcu trasy). Odpowiednia ilość tras, trybów gry i bonusów z pewnością zadowoli każdego fana ścigałek, zwłaszcza takich futurystycznych i szybkich. No nic, życzę szanownym czytelnikom miłego grania, a ja wracam do zrobienia sobie herbatki, dalszego leżenia i kurowania się, gdyż niesamowicie wpienia mnie sama myśl o tym, że przez ten dzień czy dwa nie ogarnę tej pracy, której sobie początkowo zaplanowałem...

2 komentarze:

  1. Pamiętam, że pierwsza część Rollcage zrobiła na mnie przeogromne wrażenie. Akurat się wtedy złożyło, że PC był po modernizacji i mogłem sobie pozwolić na odpalenie kilku nowszych (wtedy) produkcji. Hm... jak tak pomyślę, to potem chyba tylko właśnie Mario Kart mnie porównywalnie ubawił. Jednak, o zgrozo, w kontynuacje zagrać okazji nie miałem. Trzeba to nadrobić.

    Kurasiu, kuruj się i zdrowiej, bo szkoda życia i czasu na chorowanie... grać trzeba :P

    OdpowiedzUsuń
  2. O fak o fak o fak o fak gaddemyt fak fak FAAAAK.
    JEZU DZIĘKI CI ZA TĘ RECENZJĘ. WRESZCIE PRZYPOMNIAŁAM SOBIE TYTUŁ GRY W KTÓRE DEMO NAMIĘTNIE GWAŁCIŁAM Z BRATEM GHAAAAA.
    Nie no, przyjemnie wspominam tę wyścigówkę. Mimo faktu, że miałam tylko demówkę xD.

    (a w ogóle - chleb po sześć pięćdziesiąt? Panie, gdzie pan takie złoto kupuje, normalnie chleb kosztuje po dwa złote D:. Chyba że jak moja koleżanka, chora na fenyloketonurię, musisz mieć odpowiednią dietę, ale jeśli nie... Rany julek, jedźże Pan do Łodzi i nakup zapasów w piekarni, serio o.o''')

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!