czwartek, 21 stycznia 2016

92 - Postal

Rok wydania: 1997

Powracamy do niepisanej normy tego bloga, moi drodzy! To jak, kałach naładowany, płaszcz zarzucony, odpowiednie teksty przygotowane i aż palicie się do wyjścia na miasto?

Drugą część serii, czyli niejakiego Postal 2, kojarzy zapewne wielu czytających. Ot brutalny, aczkolwiek pełny rubasznego humoru, FPS, w którym wcielamy się w postać Kolesia (Postal Dude), próbującego wykonywać kolejne codzienne czynności, jak np. zakup mleka w sklepie (pal licho, że przed tym procederem zabije jakieś 20 osób przed sklepem). O ile jednak Postala Dwa dało się (mniej lub bardziej) przejść z minimalną dawką przemocy (twórcy sugerują, że wybitni mogą w ogóle nie oddać ani jednego strzału, tudzież plaskacza z łopaty), tak nie ma już tak letko z pierwszym Postalem. Czy to właśnie dlatego tak niewielu graczy kojarzy część pierwszą, czy też może nie byli za bardzo zainteresowani starszymi tytułami? Kto wie.

Jak już zapewne zdążyliście się skapnąć - owszem, będzie totalne pokręcenie połączone z niesamowitą dawką przemocy. Nie ma tutaj za bardzo miejsca na jakąś sensowną fabułę. Ot po prostu - koleś w płaszczu, z karabinem maszynowym, stwierdzający, że całe miasto ogarnęła 'plaga szaleństwa' (dość ironiczne stwierdzenie, nie powiem), a on jest wybrańcem, który ma pomóc w oczyszczeniu Ziemi z tejże choroby. Naturalnie osiągniemy to przez mordowanie wszystkiego co się rusza. Zapomnijcie o pokojowych sposobach rozwiązywania problemu, czy jakimkolwiek kombinacjom w stylu 'a można to zrobić inaczej...?'. W tej grze nie ma na to miejsca. Celem każdego poziomu jest zabicie określonej ilości wrogo nastawionych do nas NPCtów (policja, żandarmeria, wojsko) - np. wybicie 85% z populacji 'dobrych' na danej mapie. Oczywiście także nic nie stoi na przeszkodzie, abyś władował cały magazynek w Bogu ducha winnych przechodniów. Rodzinka wybiegła z domu, wystraszona strzelaniną na zewnątrz? Droga wolna, zastrzel wszystkich. Seniorzy grający w kulki w parku? Strzał między żebra. Tłum gapiów, przyglądający się przechodzącej paradzie? Koktajl Mołotowa w dłoń i patrz tylko jak wszyscy się smażą. I to właściwie chyba jedyny wybór moralny w tejże grze. :) Zaprawdę powiadam Wam, jeżeli mieliście mieszane uczucia (lub w ogóle byliście przeciwni) co do naszej polskiej produkcji 'Hatered', to może nie próbujcie grać w Postala. ;) W osiągnięciu tych destruktywnych celów z pomocą przyjdą nam takie pukawki, jak wspomniany wcześniej karabin maszynowy (który, wbrew pozorom, nie jest zbyt mocny, ale za to ma nieskończoą amunicję. Ot taka domyślna broń), obrzyn, granaty, wyrzutnia rakiet czy koktajle Mołotowa. Wszystko to jak najbardziej się przyda, jako że w późniejszych poziomach uzbrojonych NPCtów coraz ciężej zabić, ze względu na lepsze pancerze, jak i ich wyposażenie (pamiętaj, że nie jesteś nieśmiertelny, a Twoja kamizelka kuloodporna prędzej czy później ulegnie zniszczeniu). Najbardziej skutecznym sposobem na co bardziej upartych wrogów jest posłanie im rakiety między oczy, tudzież poczęstowanie ich granatem/koktajlem, jednak należy to zrobić z odpowiedniej odległości, gdyż w przeciwnym wypadku my także się usmażymy (ciekawostką może tu być fakt, że Koleś, podpalony od swojego (lub wroga) koktajlu Mołotowa, przez tą chwilę w której się fajczy i gna przed siebie, może zapalić inne postacie, które szybko zakończą swój żywot. :)). Wbrew pozorom jest tu potrzebna pewna strategia, jak i umiejętne wykorzystanie naturalnych osłon terenu, by nie stracić życia własnego, a pozbawić go wszystkich w około. Kiedy zaś otrzymamy za dużo strzałów w czółko i zakończymy naszą marną egzystencję, nic nie będzie stało na przeszkodzie, abyśmy po prostu zrestartowali dany poziom i spróbowali ponownie - save'y są tu tylko wykorzystywane, kiedy chcesz zrobić sobie przerwę od rozwałki. Ogólnie czeka nas tu rozróba na 9 poziomach (więcej, jeżeli zaopatrzymy się także w dodatek - Postal: Special Delivery).

(ot spokojny plac budowy)

Jak już wspomniałem wcześniej, pierwszy Postal charakteryzuje się sporą ilością pokręcenia i psychodeli, jednak i tutaj znalazło się miejsce na pewien rodzaj specyficznego humoru. Zaczynając od tego pierwszego - warto posłuchać sobie 'muzyki' w głównym menu, jak i obejrzeć graficzki tegoż, tudzież ekranów ładowania poziomów (jak i przypisy z pamiętnika Kolesia, znajdujące się na nich). Z kolei dla ekstremalnych sadystów twórcy dodatkowo zaserwowali atrakcję w postaci wykonywania tzw. egzekucji. Otóż czasami może się zdarzyć sytuacja, w której dana postać, po przyjęciu odpowiedniej dawki pocisków, padnie na ziemię, acz jeszcze będzie żyć, pełznąć w nieokreślonym kierunku, zostawiając pod sobą kałużę krwi i wyć z bólu. Gracz wtedy ma możliwość podejścia do takowego jegomościa i władowania mu dodatkowej serii prosto w główkę (i jest to akcja mapowana pod swój własny guzik). No comments folks. Same teksty Kolesia, kiedy ten rozwala kolejnych, erm, 'przeciwników', także nie pozostawiają złudzeń co do postaci (zazwyczaj się śmieje, lub stwierdza, żeby inni przestali być maminsynkami). A jak chodzi o wcześniej wspomniany humor, to nawet i w takiej grze znalazło się go nieco - w pewnym momencie będziemy mieli możliwość strzelania do ..strusi, zaś wszelakie graficzki w tle (np. nazwy sklepów, czy plakaty) głównie składają się z kąśliwych komentarzy społecznych, tudzież dość wyszukanego żartu (ot chociażby jeden z poziomów w dodatku ma baner prezentujący coroczny zjazd prawników - nazwany 'Above the Law Convention' :))

(grillujemy sobie, co?)

Na koniec słówko o oprawie audiowizualnej. O muzyce więcej dodawać nie będę, gdyż, cytując, there's no fucking music. Poza głównym menu i kreditsami w grze nie znajdziemy ani grama innych kompozycji (pomijając parę zapętleń, które bardziej służą jako dźwięki otoczenia), jeno same ambienty, odgłosy wystrzałów, jak i jęki i krzyki mordowanych - czyli innymi słowy sielanka, kolejne spokojne niedzielne popołudnie. Na szczęście nieco bardziej można się rozpisać o grafice, choć stanowi ona nieco nierówny poziom. Z jednej strony jest spoko, gdyż mamy do czynienia z ręcznie rysowanymi tłami, i to w stosunkowo dużej rozdzielczości (czyt. 'gra nie wygląda jak kompletnie rozpikselizowana kupa, kiedy ją się odpali na monitorze full HD'), jednak niewielka i często monotonna paleta kolorów, jak i proste modele postaci (wszystko złożone jest z nieoteksturowanych polygonów - na szczęście są na tyle oddalone, jak i całkiem dobrze zaanimowane, że aż tak to nie przeszkadza) mogą co niektórym amatorom tysiącosiemdziesiątpesześćdziesiątefpeesów wdawać się we znaki. O wiele słabiej za to wypada sterowanie, domyślnie zamapowane na nieśmiertelne kursory + control do wystrzału (ach, jak te czasy się szybko zmieniają, nieprawdaż?). Ale tutaj mam także nieco lepszą wiadomość dla tych, którzy chcieliby pomordować nieco osób, a troszkę ich te archaiczne mechanizmy odstraszają - w 2013 na pecety i urządzenia mobilne został wypuszczony re-release Postala, z ciut lepszą grafiką, sterowaniem (obsługa padów i analogów do celowania gratis!), jak i wszystkimi poziomami z podstawki i dodatku. I to za kilka euro na Steamie.

Zatem, podsumowując całość - czy warto? Gra i tak jest krótka (jak się rozpędzisz, to skończysz całość w jeden wieczór), więc jeżeli masz te parę blachozłotówek, które już nie mieszczą się w portfelu, a szukasz jakiegoś tytułu nieskomplikowanego, a idealnego do przycięcia na kilkanaście minut, w celach relaksacyjno-odstresowywujących, Postal może okazać się, nomen omen, strzałem w dziesiątkę. Tylko chociaż nie próbuj emulować scen w nim zawartych na swoim lokalnym podwórku

1 komentarz:

  1. Powstała nawet ekranizacja, która stworzona został przez "uwielbianego" przez wszystkich graczy reżysera - Uwe Bolla :) W zeszłym roku grałem trochę w Postal 2: Paradise Lost (twórcy wypuścili w ramach przeprosin za Postala 3), ale to już nie to samo.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!