środa, 30 listopada 2016

104 - GDEmu

Rok wydania: 2013
Dostępna TYLKO dla: Sega Dreamcast 

Narzędzie idealne dla każdego fana Skrzynki Snów?

Powiedzmy sobie szczerze - fani co niektórych starszych konsol to nie mają lekko. Mowa oczywiście o wszelakich machinach opartych na kosmicznej technologii CD-ROM - coś, co kiedyś urywało głowę przy samej dupie ("650 MB miejsca na gry?!"), dziś może przyprawić o niezły ból głowy, kiedy okaże się, że kolejny sprzęt w Twojej zacnej kolekcji wyzionął ducha. Nie ma lekko, chlebek po sześć pięćdziesiąt - zepsuty motor, padnięta optyka lasera - jest całe mnóstwo rzeczy, które mogą się śnić po nocach posiadaczom takich wspaniałych maszyn jak Turbografx-16 CD, Sega Mega CD, PlayStation czy Sega Saturn. Bo nie oszukujmy się - nic nie jest wieczne, a zwłaszcza lasery w takich starszych konsolach.

Posiadacze konsol opartych na kartridżach mają nieco ułatwione zadanie, jako że karty z grami, o ile tylko odpowiednio się o nie dba, to znaczy nie trzyma pod łóżkiem czy w lodówce, a okazjonalnie czyści się styki kartridża/slotów konsoli, ew. wymienia bateryjki podtrzymujące save'a, mogą okazać się nieśmiertelne. A jakby jeszcze tego było mało, to niemalże każda taka konsola otrzymała swojego własnego flash carta, czyli specjalnego kartridża, ze złączem karty SD/microSD, na którą można władować całe mnóstwo obrazów ROM, co dodatkowo eliminuje potrzebę posiadania ogromnej biblioteczki gier (oczywiście to tylko opcja, większość kolekcjonerów, których znam, nadal posiada od groma kartridży, a flashcartów używa jedynie do giercowania w tytuły, które posiadają, jako że nie chcą używać (i zużywać) cennych gierek ze swojej kolekcji). I ten właśnie motyw wywęszyli utalentowani konsolowcy-cdromowcy. Po co w ogóle używać lasera w swojej maszynce, skoro można go zastąpić czymś nieco bardziej żywotnym (i o wiele bardziej wydajnym)? Puf, i tak oto powstał Chocap- tfu, znaczy się, płytki ze sprzętowymi emulatorami laserów. Cała zabawa tego rozwiązania polega na kompletnym olaniu lasera danej konsoli i zmuszeniu jej do odczytywania danych z obrazów płyt, znajdujących się na dołączonej karcie SD/microSD, przez wyżej wspomnianą płytkę. Dziś na rynku można odnaleźć m.in. PSIO (zapewne domyślasz się do jakiej konsoli to to), czy Rhea (do Saturna). Dziś z kolei (i tramwaju) przyjrzymy się z bliska jednej z takich płyteczek, mianowicie emulatorowi GDEmu dla konsoli Sega Dreamcast.

O samym Dreamcaście wspaniałym nie będę pisał za wiele, jako że już swojego czasu rozpisałem się o nim dość obszernie i soczyście (i to nie jeden raz), dlatego bez zbędnych pierdół, jako że nie lubię bawełniać w owijanie, skupię się na kwintesencji tegoż wpisu. Jak wiecie (lub nie wiecie), Dreamcast był o tyle specyficzną konstrukcją, gdyż użyto w nim czytnika GD-ROM (gigabyte disc read-only memory), a nie bardziej popularnego CeDeka czy DVD. Sprawiało to niemałe trudności przy wymianie lasera, jeżeli zdarzyło mu się paść, jako że elementy GD-ROMu są o wiele rzadsze na rynku (a co te dopiero działające...). Na ratunek przybył tutaj utalentowany rodak (no proszę!), Deunan, który stworzył płytkę GDEmu, kompletnie eliminując potrzebę posiadania działającego lasera, aby móc pograć w giereczki na swojej ukochanej konsolce - co prawda tylko na modelu VA1, ale to akurat większość sprzedanych konsol na rynku, więc problemu raczej nie ma.

(a oto i co czekało na mnie w przesyłce)

Instalacja ów cudeńka jest niewyobrażalnie prosta - nie ma tutaj żadnych myków z lutowaniem, kabelkologii czy innych wyczynów natury manualnej, wymagających idealnej synchronizacji ciała i umysłu. Całość sprowadza się do zdjęcia górnej obudowy konsoli, usunięcia CAŁEGO mechanizmu GD-ROM (czyt. wykręcenia 3 śrubek i wyjęcia całości z konektora), i wsadzenie płytki GDEmu do wspomnianego wcześniej konektora. Plus dokręcenie go śrubką, by nie rozbabęszał się po wnętrznościach konsoli i przypadkiem czegoś (w tym siebie) nie uszkodził. I to tyle, po odpowiednim spreparowaniu karty SD (wrzuceniu pliku konfiguracyjnego i obrazów gier do odpowiednich katalogów), pozostaje tylko wsadzić kartę do gniazda SD na GDEmu i odpalić Dreamcasta, aby móc z powrotem przycinać w swoje ulubione tytuły. Dodajmy jeszcze do całości fakt, że istnieje bardzo fajne narzędzie, o nazwie GDMenu, które niezwykle ułatwia poruszanie się po katalogach z grami na karcie SD, dlatego też zdobycie go i użycie z GDEmu jest bardzo wskazane. I to naprawdę tyle, można już cieszyć się nową funkcjonalnością w swej konsoli. Przyznacie, że niezwykle proste?

(tak oto płytka prezentuje się w konsoli - gotowa do działania!)

Ok, słów kilka o samym działaniu urządzonka. Przede wszystkim i na początek - GDEmu, ze względu na swoją konstrukcję, jest praktycznie kompatybilne z każdą jedną grą wydaną na Dreamcasta - konsola nie widzi różnicy pomiędzy działaniem GDEmu, a normalnym laserem, dlatego też spokojnie łyka dane przesyłane przez płytkę. Co lepsze - gry idące z GDEmu działają o wiele sprawniej, niż na poczciwym laserze, przez zerowy czas dostępu do danych. Dzięki temu każdy użytkownik zauważy, że gry ładują się o wiele szybciej (od 40 do 60% mniejszy czas na ekranach ładowań), zwłaszcza te bardziej opasłe (np. Shenmue). Dodatkowo można wspomnieć, że GDEmu nie wymaga żadnego babrania się z BIOSem konsoli, a dodatkowo GDMenu ma opcję 'free boot', jeżeli zaszłaby potrzeba użycia takowej, plus spokojnie obsługuje gry z muzyką w formacie CDDA. Najważniejszą (i zarazem najfajniejszą) cechą GDEmu, zwłaszcza dla największych fanów ostatniej konsoli Segi, jest możliwość odpalania gier z obrazów w formacie *.CDI, jak i *.GDI - dzięki temu spokojnie możemy pogrywać w pełne wersje tytułów, a nie tylko w te okrojone do 700 MB - ale istnieje i taka możliwość. W trakcie testowania poszczególnych gier nie dopatrzyłem się absolutnie żadnego problemu, zarówno z samymi tytułami, jak i całością okołogierkową, czyli np. obsługą klawiatury czy graniem online (tak jest, Phantasy Star Online na prywatnym serwerku i krótsze czasy ładowań!). Sprawdziłem na urządzonku takich oraczy, jak Sonic Adventure 1 i 2, Grandia 2, wspomniany Phantasy Star Online, Skies of Arcadia, Rayman 2, Tony Hawk's Pro Skater 2, ale także i te nieco mniej znane tytuły, jak Frogger 2 czy Bomberman Online - absolutnie do niczego nie mogłem się przyczepić. Za działanie szósteczka z plusem.

(na GDEmu bez żadnego problemu pogiercujemy w takie klasyki jak Sonic Adventure czy Rayman 2)

Nie ma jednak róży bez kolców, i tak też jest w tym przypadku. Owszem, GDEmu to sprzęcik zacny i wspaniały, jednak jest parę 'ale' o których powinieneś wiedzieć. Jeżeli już napaliłeś się na kupno sprzętu i przygotowujesz portfel w celu rzucania mamoną w ekran, muszę nieco ostudzić Twoje zapędy - GDEmu jest dostępny wyłącznie na zamówienie i tylko jak Deunan otworzy preordery. A ze względu, że to towar na który zapotrzebowanie jest przeogromne, te są otwarte na góra godzinkę lub dwie. I to tylko co parę miesięcy - choć autor planuje reorganizować swoją pracę i przyjmować mniejszą ilośc zamówień, a częściej! Broń Boże nie krytykuję tutaj twórcy za takie podejście (chwała, że w ogóle chciał on podjąć temat, a w dodatku pracuje przy tym sam, i to wieczorami - godne podziwu!), po prostu wspominam, aby nie było zbyt dużego rozczarowania. Należy być także przygotowanym na małe zwiększenie temperatury Dreamcasta, ze względu na usunięcie całego mechanizmu optycznego (dodatkowe napięcie 12V na wewnętrznym zasilaczu powoduje nie za duży - ale jednak - wzrost wydzielanego ciepła. Najstarsi Indianie wspominają nie z każdą konsolą tak się dzieje, u mnie jednak wystąpił wspomniany niewielki wzrost temperatury). Nie jest to jednak coś, co uniemożliwi granie, gdyż wystarczy tylko zdjęcie obudowy (dla mniej ambitnych), lub wylutowanie jednego rezystora z płyty zasilacza wewnętrznego (dla bardziej ambitnych), a ciepło już nie będzie stanowiło problemu. Na koniec dodam też, że GDEmu jest troszkę kapryśny jak chodzi o używane karty SD. Ja przetestowałem 3 - Toshibę 8GB, mircoSD z Sandiska 16GB i EMTEC 16GB. Na dwóch pierwszych trochę kiszka, bo może i wszystko działało, ale konsola potrafiła się paskudnie zawiesić w najmniej odpowiednim momencie, lecz z tej ostatniej wszystko śmigało przez parę godzin non-stop aż miło. Sam autor na swojej stronie podkreśla, że niektóre karty SD mogą sprawiać mniejsze lub większe problemy z płytką, i proponuje co niektóre, przetestowane i sprawdzone modele, a przestrzega przed tymi, które kompletnie się kaszanią.

I tak oto kilka godzin i 18 przetestowanych gier później mogę wydać werdykt ostateczny sądu najwyższego. Co mogę ogółem powiedzieć o płytce? Dla posiadaczy Dreamcasta, martwiących się o żywot swojego lasera, lub w ogóle posiadających martwą konsolę - istny strzał w dziesiątkę. Ogromna kompatybilność, obsługa najpopularniejszych obrazów, łatwość instalacji i prostota użytkowania - czegóż chcieć więcej? No, powiedzmy, że może Dreamcasta 2/HD. Pytanie tylko co zrobisz ze swoją bezcenną kolekcją gier na płytach, jako że te, przy takich rozwiązaniach jak GDEmu, nieco tracą na swojej, ee, używalności. Plus jaki jest Twój stosunek do ściagania obrazów gier z internetów. Cóż, na to pytanie już musicie odpowiedzieć sobie sami.

Zresztą jeżeli coś Ci tu nie pasi, możesz zawsze spróbować swoich sił z konkurencyjnym produktem - USB-GDROM, czyli dziełem Rosjan - praktycznie tą samą funkcjonalnością, ale uruchamianą z urządzeń USB, zamiast kart SD, tyle że mocno droższą - ok. 170 dolarów, w porównaniu do 115 za GDEmu. Jak widzisz, do wyboru, do koloru!

3 komentarze:

  1. Ło Matko, ale ustrojstwo! W sam raz do reanimacji starej konsoli. Czego się nie robi dla odrobiny klasyki?

    A odbiegając od tematu, jednak pozostając przy tym przy "reanimacjach", jak wrażenia z zapowiedzianej odświeżonej wersji Crasha na Playstation 4? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam
    Jako nie moglem nigdzie znalezc kontaktu bezposredniego to pisze tutaj szukam nazwy pewnej gry:
    Gra bylo platformowka 2d i chyba tylko multiplayer w niej byl(no chyba ze mialem demo) Zaczynala sie w lesie, gdzie byly 4 kroliki. Jednym mozna bylo strzalkami kierowac, drugim wsad -em a trzecim strzlakami tymi po prawej stronie klawiatury. 4 nigdy nie udalo mi sie uruchomi moze na padzie sie nim gralo. Na tej pierwszej planszy nic ciekawego nie szlo zrobic trzeba bylo przemiescic kroliki, ktore bede uczestniczyc w rozgrywce poza ekran. Plansz sie zmieniala na taka z platformami i woda na samym dole, wtedy zaczynala sie prawdziwa rozgrywka ;) Mozna bylo uzywac tlyko 3 klawiszy - isc w prawo, w lewo i skakac. Gra polegala na tym ze jak naskoczylo sie na drugiego krolika to ten sie rozpadal na krwawe czesci. Po czym sie odradzal. Myslalem ze to bedzie gra Jazz Jackrabbit, ale w mojej kroliki kicaly na czterech nogach, nie byly czlekosztaltne jak w wymienionej grze, albo moze jest w niej taki tryb poprostu?

    Bardzo prosze o pomoc, bo juz sporo czasu ja szukam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie kiedyś konsole i gry były zarąbiste :) Teraz to się częściej już gra w gry online i gry przeglądarkowe..

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!