poniedziałek, 19 stycznia 2015

XX12 - Spojrzenie po latach: Meridian 59

Ci, którzy pamiętają początki tego bloga, wiedzą, że w prehistorycznych czasach (tj. marzec 2013) pisałem o pewnym MMORPGu, konkretniej to o Meridianie 59. A było o czym pisać, jako że M59 na stałe zapisał się na kartach historii gierek onlineowych, jako że był jednym z pierwszych komercyjnych MMORPGów. Wydany w 1996 roku, na Doomopodobnym enginie, może nie zawojował milionów graczy (i ich portfeli), ale z pewnością zdobył sobie sporą rzeszę wiernych fanów. Dlaczego znowu zatem wspominam o nim na łamach tego bloga? Ano jest jeden konkretny powód.

Aby było szybko i sprawnie, a przede wszystkim bez zbędnego powtarzania się (o historii czy mechanice możesz poczytać w moim poprzednim wpisie) - przypomnijmy. M59 narodził się w szalonym roku 1996, żył sobie do lat 2000, padło się mu, Near Death Studio reanimowało go w 2002, zaś od 2010 stał się zupełnie darmową produkcją. I teraz znowu coś mu się padło. Ja akurat grałem w darmowego traila, jeszcze u znajomego, gdzieś w okolicach końca lat 90 (1997 albo 1998, nie pamiętam już za bardzo... - zresztą sam miałem wspomnianego traila u siebie na jednej z shareware'owych płytek, ale niestety byłem wtedy zupełnie nieusieciowionym gościem. Ale przynajmniej tak to można było posiedzieć ze znajomymi i popodziwiać Razę - miasto startowe), I nie powiem, jak na tamte czasy robiło na mnie to dość spore wrażenie... do tytułu po wielu latach powróciłem w roku 2011 (kiedy w ogóle sobie o nim przypomniałem i z ciekawości wyguglowałem - trafiłem na darmową wersję Near Death Studios) i parę miesięcy pograłem na serwerku 102.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka dni temu odkryłem, że grupka zapaleńców wzięła kod źródłowy Meridiana 59, udoskonaliła go, dopisała nieco swoich narzędzi i wypuściła całość jako własną, darmową implementację gierki, na nowym serwerze (103), o nazwie OpenMeridian. Co jednak jest o wiele lepsze - wcale nie popsuli materiału źródłowego, a tym bardziej dołożyli nieco usprawnień, aby ta nadmiernie oldskulowa i nieprzyjemna dla 'nowoczesnych' graczy gierka stała się nieco bardziej przyjazna!

Żeby nie było - w wielu aspektach to nadal ten sam Meridian, którego gracze znali już wcześniej. Sam świat, blokowato-doomowata oprawa graficzna (w większości) czy zasady nie uległy rewolucyjnym (lub żadnym) zmianom. Największe nowinki 'nadejszły' w sferze samego gameplay'u. Dodano tu między innymi pasek postępu, który możemy traktować jako swoisty pasek doświadczenia - zaczyna on bowiem od wartości ujemnych i, wraz z każdym utłuczonym potworkiem, powoli wzrasta ku wartościom dodatnim (o ile wzrośnie to już zależy od samego potworka). Kiedy już wskoczy na wartości dodatnie, to oznacza że coraz bliżej już do zdobycia kolejnego, upragnionego punkcika zdrowia (który, jak [nie]pamiętamy - wyznacza jako taki level postaci). Aby jednak tradycji stało się zadość, tak samo zdobycie zdrówka już jest losowe - równie dobrze można go zdobyć na początku wartości dodatnich, a także na samym końcu, kiedy będziemy musieli powyrzynać nieco stworków. Ten miły dodatek należy traktować raczej jako przybliżony moment zdobycia dodatkowego punktu zdrowia, niż taką absolutną wartość - ale fajnie, że w końcu jest jakaś wizualna wskazówka co do postępu budowania swojej postaci.

(małe foto z Cor Noth, akurat kiedy padał śnieg)

Dobrano też się do dupy także i systemowi umiejętności/czarów. Z poprzedniego opisu, lub też samej gierki, zapewne wiesz, że skille w oryginalnym M59 rosły niezwykle losowo - niektóre bardzo szybko, inne bardzo wolno. Wszystkie je jednak łączył jeden żmudny fakt - należało cały czas machać jedną bronią, używać tarczy, lub w kółko używać danego czaru, aby po pewnym czasie w końcu dostać ten nieszczęsny 1% do danej rzeczy. I tak jeszcze 98 razy. W dodatku po śmierci postaci traciliśmy cenne wartości procentowe, i musieliśmy powtarzać cały proceder. Tutaj także postanowiono pójść nieco graczom na rękę w postaci punktów treningowych i, związaną z nimi, medytacją, Od początku - kiedy będziemy ciachać potworki, zauważymy, że jednym z pasków, który wzrasta na karcie charakterystyki postaci, jest tajemniczo brzmiący 'Training points'. Otóż owe trejning pojntsy możemy wykorzystać do zdobycia dodatkowych procentów do danej umiejętności albo czaru! Wystarczy użyć czaru Meditate (który posiadamy od początku gry), a następnie wpisać z palca nazwę skilla/spella, który chcemy ulepszyć, a gierka sama zabierze nam dostępne punkty treningowe i odpowiednio je skonwertuje na upragnione procenciki. A ile ich zdobędziemy to już zależy od tego, co chcemy ulepszyć - jedne umiejętności kosztują 10 punktów za 1%, inne 20, zaś jeszcze inne i 30. Tak więc zdobywanie zdrówka to nie jedyny plus podczas ciachania potworków - stosunkowo szybko można tutaj zbudować sobie postać taką, jaką się chce, i zabrać się za bardziej przyjemne rzeczy (eksploracja świata, PKing, gildie, mana nodes itd.)

Z innych ciekawostek można wymienić m.in. nowy czar Phase, który sprawi, że będziemy 'wylogowani bez wylogowania'. :) Tzn. sama świat gry będzie nas widział jako wylogowanych, ale nadal będziemy mogli używać np. czatu czy sprawdzić wiadomości. Małym, subtelnym i kosmetycznym poprawkom uległy także co niektóre grafiki czy opisy (a tych było w M59 dostatek). Dołożono tutaj także kilka efektów atmosferycznych (deszcz lub śnieg), oraz zmienny krajobraz (teraz np. wszędzie leży śnieg, a rzeki są zamarznięte). Muzyczki w formacie MIDI także podmieniono na zwykłe empetrójki - te same melodie, po prostu inny format i ciutkę lepszej jakości instrumenty. A autorzy są niezwykle ambitni, i obiecują, że dołożą nieco więcej zawartości, jak nowe lokacje czy czary, poprawienie grafiki czy ogólnie poprawienie gry, aby była jak najbardziej przystępna dla nowych graczy. Koniec końców - to naprawdę niesamowite, że produkt MMO, który w dzisiejszych czasach nadaje się do muzeum, jest nadal aktywnie używany przez garstkę graczy na całym świecie. Coś jak emulatory starszych shardów Ultimy Online (The Second Age itd.), czy The Realm (który nadal jest płatny!). Ale co się dziwić - dopóki są gracze, chcący pocinać w dany tytuł, tak i na pewno znajdą się ludzie, co zadbają, by wspomniany tytuł działał i dzisiaj. Co prawda jest nas mikroskopijnie mało (najwięcej graczy, ilu naliczyłem w godzinach wieczorno-nocnych, to 55... a właściwie 53, bo dwa z nich to boty były), ale nie zmienia to faktu, że jednak nadal są na tym świecie szaleńcy, którzy lubią się pokatować przy takich starych gierkach. :) Zwłaszcza, że Meridian 59 głównie był chwalony za swoją implementację systemu Player vs Player (tudzież w ogóle stworzenia solidnych fundamentów tegoż), czy w ogóle wojen gildii (m.in. przez to i do dziś jest uwielbiany. Zresztą same zasady PvP były tak dobre, że zostały później podwędzone przez m.in. takie legendy gatunku, jak Ultima Obline) Owszem, ja przyznaję - gram głównie ze względu na stare czasy, motywując się faktem, że w końcu mogę szybko zbudować postać, której kiedyś nie udało mi się zrobić. Wiecie, to coś jak otrzymać upragniony zestaw klocków Lego po wielu latach - niby się już z tego wyrosło, niby są już lepsze rzeczy w sklepach, ale i tak bardzo chętnie się siądzie i zbuduje to i owo. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!