Rok wydania: 1996
Cóż począć, otwierajcie kolejnego szampana, bowiem następny kamień milowy w dziejach tego bloga osiągnięty - dziś pod skalpel weźmiemy pewnego starusieńkiego MMORPGa. Dość innowacyjnego, jak na swoje czasy, muszę wspomnieć, a dodatkowo nie chcącego przejść na emeryturę, czy do jakiejś gablotki w muzeum staroci. Czyżby moc w tym tytule nadal była, erm, mocna?
Szybki quiz - pierwsze skojarzenie na stwierdzenie „stary MMORPG”? Szybciutko, szybciutko. Noo? Ano, oczywiście, że Ultima Online. Ciężko się dziwić, bowiem poczciwa Ultima to już istny weteran gier sieciowych - 30 kwietnia bieżącego roku stuknie jej już 16 lat na liczniku. Ale nie, nie, dobry Panie, my tutaj o UO nie będziemy gaworzyć. Dziś podyskutujemy co nieco o romansie Archetype Interactive z 3DO (tak, z tym 3DO, od serii Heroes/M&M!) i ich, w ten skutek, powstałym dziecku - Meridian 59. Czemu gierka jest warta wzmianki tutaj? Otóż M59 to pierwszy komercyjny, trójwymiarowy MMORPG!
Cała magia rozpoczęła się w 1995 - M59 był jedynym produktem wyżej wspomnianego studia Archetype, a dokładniej mówiąc, to wynikiem prac braci Chrisa i Andrewa Kirmse. Mimo, że gierka była jeszcze w powijakach i pobrudzona kaszką, to robiła całkiem pozytywne wrażenie. Tak pozytywne, że tytułem zainteresowali się panowie w garniturach z 3DO, kupując firmę w czerwcu 1996. Świat ujrzał M59 27 września, tego samego roku - tak, dokładnie, M59 został wydany prawie rok wcześniej niż pierwsza Ultima Sieciowa. I zaskoczył niemalże wszystkich swoim podejściem do rozgrywki.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy to oczywiście warstwa graficzna - całość przypominała Doom'a w klimatach fantasy. Trójwymiarowy, nieco blokowy świat, sprite'y, reprezentujące naszą dłoń/broń, jak i innych graczy, NPCów oraz potworów, płaskie drzewka i nieskomplikowane tekstury - widać, że twórcy kombinowali najlepiej jak mogli, by gra wyglądała dość zjadliwie, a dodatkowo nie powodowała niepotrzebnego stresu na warstwie sprzętu, jak i samego łącza (ciekawostką może być fakt, że kilku developerów oryginalnego Doom'a maczało palce w kodzie M59). Do całości dorzućmy jeszcze kilkanaście całkiem zmyślnie skomponowanych muzyczek MIDI (choć różne opinie o nich krążą - mi się akurat podobały) i trochę mniej-i-bardziej-standardowych dźwięków w klimatach fantastycznych - oto Meridian 59 w pigułce.
(Raza, miasto tutorialowe, w którym gracz opanowuje podstawowe podstawy)
Ale jak wiadomo - nie samą grafiką człowiek żyje, w MMORPGu najważniejsza jest grywalność i frajda z zabawy. I szczerze powiedziawszy w M59 było kilka bardzo unikatowych i ciekawych, jak na tamte czasy, elementów w rozgrywce. Przede wszystkim to nie ma po co tutaj szukać żadnych pasków z doświadczeniem, ani nic podobnego - postać rozwija się sama, w miarę kolejnych podróży i walk. Jako „poziomy” można tutaj potraktować ilość zdrówka naszego bohatera. W miarę tłuczenia kolejnych stworków avatar gracza otrzyma +1 (wooow!) do maksymalnej ilości HPków (początkowo zawsze ma ich 20). Dodatkowo za tłuczenie potworków gracz jest nagradzany energią moralną - karmą, pozytywną, gdy rozwalamy złe potworki i negatywną, gdy wysyłamy na tamten świat te lepsze kreatury (o wykorzystaniu tego za chwilę). Wartość energii magicznej z kolei sama z siebie (czy z walki) nie wzrasta - aby ją zwiększyć, należy znaleźć, rozrzucone po całym świecie, tzw. „mana nodes”, które permanentnie zwiększą ilość dostępnej Many (co najlepsze - wartość, którą otrzymamy po znalezieniu takowego zależy od współczynnika Mistycyzmu postaci, sympatyczne). Gracz dodatkowo może nauczyć się różnorakich skillów walecznych (posługiwanie się mieczem czy buławą, blokowanie tarczą itd.) oraz czarów (te zostały podzielone na 7 różnych szkół - ofensywną, defensywną, czarną magię, lecznictwo itd.). Jak została tutaj rozwiązana kwestia problemu napakowanych postaci już na starcie? Każdy z czarów/skilli z początku nie jest zbyt pożyteczny. Aby się podszkolić w danym zakresie należy używać konkretnej zdolności - rzucać wybrany czar czy posługiwać się konkretną bronią - wtedy też umiejętności w zadanym skillu wzrosną (od 0 do 100%, jednorazowo +1%). Dodatkowo aby nauczyć się umiejętności wyższego poziomu najpierw należy opanować do perfekcji poziom poprzedni. Do „perfekcji” to może ciut na wyrost - ale ogólna suma stopnia opanowania skillów z poprzedniego poziomu (np. 30% z posługiwania się mieczem plus 45% za blok itd.) musi przekraczać odpowiednią wartość, by bohater mógł nauczyć się umiejętności/czarów z levelu następnego (a do czarów dochodzą jeszcze różnorakie questy, czy dołączenie do konkretnej szkółki). Ciekawostką tutaj może być fakt, ze gracz nie jest limitowany do wyłącznie jednej szkoły magii. Czarów można się uczyć jak się chce - ich ilość do ogarnięcia zależy od współczynnika Inteligencji postaci. Dodatkiem może być także fakt, że big bossowie danej szkoły mogą nie chcieć prowadzić konwersacji z naszą postacią, gdy ta nie ma odpowiedniej wartości karmy - mistrzowie czarnej magii nie będą sobie zawracać gitary dobrym graczem, z kolei ci dobrzy i leczący wygonią ze swojego przybytku jegomościa o karmie negatywnej.
MMORPGi to jednak nie tylko sama walka czy czary - aspekt społecznościowy także znalazł tutaj miejsce. Pomijając już wyżej wspomniane szkoły magii, gracz może dołączyć do jednej z trzech frakcji politycznych. Możesz dołączyć do Diuka, a możesz zostać rebeliantem - decyzja należy do ciebie, pamiętaj jednak, że łącząc się z daną frakcją narażasz się na ataki dwóch pozostałych, więc możesz oberwać w czambo, gdy beztrosko wybierzesz się na spacerek po miejscu, które zostało przechwycone przez wrogie ugrupowanie (tak, tak, świat M59 jest w politycznej rozsypce - wszyscy walczą o każdy możliwy kawałek ziemi). Z innych standardów można wymienić także zakładanie gildii, wewnętrzny system komunikacji z członkami tejże, wybory przewodzącego przybytkiem czy wojenki między frakcjami oraz samymi graczami. Należy tutaj wspomnieć, że co niektóre zadania wymagają obecności innych graczy (lub też tak niesamowicie mocne potworki kręcą się po danym terenie), że warto znaleźć sobie zaufanego kompana, który obroni waszą dupcię.
(tworzenie postaci i pierwsze Croci w świecie M59)
W czasie pisania tego wpisu wspomniałem coś o MUDach, czyż nie? Otóż pewna tradycja z tych zacnych reliktów historii pozostała w M59 - do komunikacji z NPCami używa się słów z naturalnego języka. Tak, tak, skąd my to znamy? Do danego jegomościa należy podejść i rozpocząć rozmowę, korzystając z takich słów jak buy, offer czy quest. Dodatkowo co niektórych można pociągnąć za język, wpisując różnorakie słowa kluczowe aby dowiedzieć się nieco więcej o nurtującym temacie. I ostatnie co - sporo tutaj można zrobić z poziomu samej konsoli. Na ten przykład - rzucić czar można na dwa sposoby, albo klikając myszką na ikonie/nazwie, albo wpisując „cast nazwaczaru” - może nie jest to zbyt przydatne, ale ogólnie to dość miła ciekawostka dla fanów dawnych błotek.
M59 początkowo się cieszył całkiem sporym zainteresowaniem (choć finansowo, oczywiście, za dobrze nie było), jednak Ultima Online rok później pozamiatała konkurencję. Biedny Meridian tułał się do 2000 roku, kiedy to został oficjalnie zamknięty przez 3DO, by zostać wskrzeszonym na nowo w 2002, z nowym enginem i kosmetycznymi poprawkami, przez firmę, o dość wdzięcznej nazwie Near Death Studios (założonej przez, ciekawostka, byłych developerów M59). Kiedy firma wyciągnęła kopyta w 2010 M59 stał się w pełni darmową do zabawy gierką, z dwoma serwerami do wyboru. Brzmi ciekawie? Cóż, jakby nie było - M59 jednak nie polecam każdemu. Raz, że oprawa graficzna w dzisiejszych czasach może niesamowicie odepchnąć (choć z drugiej strony patrząc na Tibię..), dwa to kwestia śmierci. Z początku gracza chroni anioł-stróż, ale kiedy przekroczymy granicę 30 hit pointów to zaczyna się, hm, zabawa - jeżeli zginiemy to tracimy cały ekwipunek, odjęty zostaje 1 punkt z wartości zdrówka postaci oraz spadają współczynniki losowo wybranych umiejętności i czarów. O ile swoje klamory masz jeszcze szansę odzyskać (wydostając się z piekiełka i wracając na miejsce zbrodni) tak utraconych statów już nie dostaniesz, musisz je zdobyć od nowa. Strasznie może to sfrustrować, zwłaszcza graczy, którzy sporo czasu spędzili na walce, by tylko zdobyć te 2-3 procenciki do danej umiejętności. Często ze śmiercią wiąże się kwestia player killersów. O ile na serwerze 102 jeszcze jest znośnie, tak 101 jest miejscem, gdzie PKersi czasami przechadzają się stadami. Jest to w sumie zrozumiałe - M59 jest pełen starych weteranów, którzy niechętnie patrzą na młodziaków. Tak więc jeżeli zdecydujesz się na podróż po fantastycznym świecie to lepiej uważaj, aby jakiś PK nie władował ci siekiery między oczy. Pod tym względem czasami tu jest gorzej, niż na co niektórych shardach Ultimy Online! Tak więc - nawet jeżeli nie zdecydujesz się na obcowanie z Meridianem, to warto przynajmniej wiedzieć, że taki tytuł istniał, gdyż, mimo tych wszystkich buraków, zapisał się na stałe w historii gier MMORPG.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!