Oto światełko w tunelu dla wszystkich tych,
którzy zawsze chcieli mieć swojego własnego retro kompa, lecz bali się
dobierania odpowiednich (i kompatybilnych) komponentów czy procesu
składania ich w działającą całość. Tak jest, moi państwo - poznajcie
pierwszego opisywanego na łamach tego bloga retro laptopa!
Laptopy
Toshiby, dokładniej te z linii Tecry. Symbol luksusu i absolutnej
rakiety lat 2000. Pamiętam reklamy tych maszynek z przeróżnych
branżowych czasopism (PC World Computer na ten przykład), zachwalające
możliwości i osiągi laptopów spod znaku wielkiego T. Model 8100,
dostepny w 4 róznych wariantach szybkości procesora, był kierowany dla
użytkowników, którzy wymagali jak najwięcej od swoich przenośnych
komputerów. Wszak przypatrzmy się mu nieco bliżej. Procesor Pentium III
700 MHz? 128 MB RAMu, z możliwością rozbudowy do 256? Wszystkie porty
(serial/paralel, modem, jeden USB i PS/2, PCI Card slot, możliwość
podłączenia docka)? Karta Yamahy oparta na układzie YMF744, działająca
pod Winzodą i DOSem? Akcelerator 3D 8MB? CD-ROM od razu w zestawie? Na
początku lat 2000 to był istny zestaw marzeń! Po prostu żyć, nie
umierać!
Ale jak wiecie - czasy się zmieniły. Prędkości
komputerów poszły w gigaherce, a objętości pamięci w giga i terabajty,
do piachu poszli wszelcy smutni generałowie, a świat stał się gorszym
miejscem. Szybko zestarzał się i poczciwy Toszibiec - dzisiaj taka
konfiguracja niespecjalnie wywrze na kimś jakieś wrażenie (co najwyżej
uśmiech politowania). Ale na nas wywrze, i to spore, nieprawdaż? Wszak
taka konfiguracja spokojnie wystarczy na bezproblemowe uniesienie
Windows'a 98, zaś układ YMF744-B, wraz ze swoim świetnym legacy
blockiem, dobrze spisze się także pod czystym DOSem. Od dawien dawna
ostrzyłem sobie zęby na zdobycie takiego retro laptopa, jednak na mojej
drodze stawało całe mnóstwo przeszkód (niekompletność zestawów [twardy
dysk, pamięć RAM, klawisze, bateria], technologia wykonania i stan
matrycy, podzespoły). A jednak ostatnio udało się - stałem się dumnym
posiadaczem wspomnianego Toszibiaka. Jak spisuje się on, jak chodzi o
moje retro potrzeby?
(Windows i DOS w akcji)
Zacznijmy najlepiej od początku. :) Miałem
sporo szczęścia, gdyż udało mi się tanio wyhaczyć kompletny zestaw
(pamięć RAM, CD-ROM wymieniony na DVD-ROM, RAM, dysk twardy 5 GB,
bateria - przy czym z tą ostatnią miałem niemałą przygodę, gdyż, jak się okazało, padła w trzecim dniu użytkowania laptopa :( Ale na szczęście można go spokojnie odpalić i bez niej). Do pełni szczęścia brakowało jedynie zasilacza, jednak tu było
o tyle prosto, gdyż niemalże cała linia starszych laptopów Tecra miała
takie same wejście i parametry wejściowe - żadnego problemu nie
stwierdzono. Jeszcze tylko szybkie fdiskowanie, bezproblemowa instalacja
Windozy Dziewięćdziesiątej Ósmej, skonfigurowanie jej i części DOSowej i
już można oddawać się upojnym doznaniom oldskulu - ale czy oby na
pewno?
Najsampierw plusy - przede wszystkim 700 megahercowy
procesor, jak i 256 MB pamięci RAM to więcej niż dość dla Windows'a 98, a
tym bardziej dla DOSa, więc możesz mieć pewność, że system będzie
śmigał jak najbardziej sprawie, bez większych czkawek i przycięć. Układ
YMF744-B jak najbardziej daje radę zarówno z wavetable'm, jak i
FM-synthem, a matryca także zasługuje na małą pochwałę - owszem, może
podświetlenie jest nie jest najlepsze (co widać na zdjęciach zreszta), i
konstrukcja TFT-LCD oznacza, że trzeba będzie ustawić ekran pod tym
jednym "idealnym" kątem, aby nie mieć rozsypki kolorów, jednak, jak na
wczesne lata 2000, matryca posiada stosunkowo niewielką ilość ghostingu,
co pozwala na użytkowanie laptopa z większym komfortem, niż np. starsze
monitory CRT. Większym minusem jest jednak fakt, że natywna
rozdzielczość matrycy to 1024x768, co oznacza, że próba zmiany jej
spowoduje zniekształcenie obrazu - co prawda na grach aż tak to nie
przeszkadza (wszystko jest jedynie ciutkę bardziej rozpikselizowane),
jednak ustawienie mniejszej rozdzielczości pod Windows'ami, lub
aplikacjami 2D, spowoduje sporą nieczytelność, ze względu na rozciąganie
ekranu (wszystko wygląda jakby było skalowane w Paint-cie). Aby nieco
ulżyć naszym oczom, w BIOSie laptopa jest opcja, aby nie skalować ekranu
i po prostu go wyświetlać takim, jakim jest, wypełniając nieużywaną
przestrzeń czarną otoczką. Skoro już jesteśmy przy rzeczach wizualnych,
to także moje trzy groszę muszę wrzucić do samej karty graficznej.
Jeżeli pamiętacie dawne czasy, to wiecie, że karty z linii S3 były
takimi rozsądnymi średniakami dla ludzi, których nie bardzo było stać na
wywalenie grubych miliardów na wyjebany akcelerator 3D, jednak ów
biedulki były kaleczone przez kiepskie sterowniki i jeszcze gorsze
update'y do nich. Do karty w laptopie skorzystałem z najnowszego
(ostatniego z 2002) - działa nie najgorzej, prędkość w grach 3D jest
zadowalająca, ale widać tu i ówdzie okazjonalne problemy z
przeźroczystością tekstur, czy dziwaczne migotanie ekranu. Nie
przeszkadza to w grze (żeby nie być gołosłownym - udało się, z
zadowalającą prędkością w 640x480, odpalić na lapie takie gry jak Tonic
Trouble, Slave Zero, Kangurek Kao 1, Earthworm Jim 3D czy Shogo MAD.
Każda z nich miała jakieś małe niuanse, ale wcale one nie przeszkadzały w
rozgrywce), ale niestety - jest obecne. Szkoda, że S3 nigdy nie
pokusiło się na poprawę tak podstawowych rzeczy. Aby jednak nie było aż
tak strasznie, to przypomnę, że w laptopie znajduje się złącze PS/2 oraz
USB, dzięki czemu będziecie spokojnie mogli używać co niektórych
"nowocześniejszych" urządzeń na nim (sprawdzone na pendrive'ie
[sterownik USB dla Win98SE oczywiście działa] i myszce USB, oraz tej
samej myszce podłączonej do konwertera PS/2 - śmiga, także i pod DOSem).
O
wiele ciekawszą rozkminę jednak miałem z kartą dźwiękową pod DOSem. Jak
już wspomniałem wcześniej, karta Yamahy z układem YMF744-B często były
chwalone przez wszelakich koneserów staroci, jako karty niezwykle
przyjazne i kompatibylne z DOSem, ze świetnym legacy blockiem, który
produkował syntezowe brzdąkania, porównywalne do Sound Blasterów czy
kart Yamahy z linii OPL-X. Wszystko by było cudne i miodne, gdyby nie
jeden malutki detal - sterownik odpowiedzialny za konfigurację karty pod
DOSem zawsze przypisywał ją na przerwanie 11, co niezbyt było mi na
rękę (gry i aplikacje DOSowe nie widzą nic na przerwaniach większych od
IRQ = 10). Wymuszanie przerwania, wyłączanie portów w BIOSie, czy zmiany
w konfiguracji sterownika także spełzły na niczym - karta jest sztywno
wbita w IRQ 11 i koniec, kropka. Co robić, jak żyć? Wszak gry DOSowe
tracą sporo uroku bez swoich charakterystycznych muzyczek i dźwięków, a
pierdy z PC speakera niekoniecznie je zastępują. Na ratunek w tym
przypadku przyszedł mi sympatyczny programik o nazwie SwapIRQ, który
pozwala na przekierowanie przerwania z jednej linii na drugą - tak też
przekierowanie IRQ 11 na IRQ 5 rozwiązało jakiekolwiek problemy związane
z dźwiękiem pod DOSem - wszystko śmiga, świszczy i piszczy aż miło
posłuchać. ;) W dodatku teraz i ja mogę potwierdzić jakość syntezy FM
układu YMF744-B (a miałem prościej do porównania, gdyż w moim retro
kompie stacjonarnym siedzi sobie karta Yamaha OPL3 SA-x). I byłbym
zapomniał - naturalnie fotorelacja musi być! Poniżej kilka fotek z moich
zabaw ze sprzęciorem. ;)
(zabawmy się w standardową screenową zabawę - ile produkcji rozpoznajesz?)
Czas zatem odpowiedzieć na nurtujące
pytanie - czy było warto? Bez niespodzianki odpowiem "warto!" Sprzęt
może nie jest jakimś mega tytanem, jak chodzi o wydajność 3D (jak i
stabilność...), ale duża ilość pamięci RAM, szybki procesor, jak i zacna
karta dźwiękowa jak najbardziej ratują go od komputerowego śmietnika
historii. W dodatku to świetna (i tania) alternatywa dla wszystkich,
którzy chcieliby nieco ten tego z oldskulowymi sprzętami, a boją się
procesu wyszukiwania komponentów i składania takiego (w tym przypadku
zostanie wam tylko konfiguracja). Pozwólcie zatem, że standardowo
zakończę ten wpis - witamy w rodzinie, panie Tecra 8100!
Większość tytułów wymieniłeś w tekście, więc łatwo zgadnąć :)
OdpowiedzUsuńTonic Troble, Kangurek Kao
Shogo, Slave Zero
BioForge, (???)
System Shock