środa, 25 października 2017

105 - Siemens-Nixdorf Scenic Mobile 500

Rok wydania: 1996

Zgodnie z obietnicą, pora zdmuchnąć 30-centymetrową warstwę kurzu z mojego bloga i zacząć pompować kątęt! Dziś na tapet ląduje taki oto sobie retro laptop.

Pamiętacie te świetne/mroczne (niepotrzebne skreślić) czasy, kiedy 32 megabajtów RAMu było istnym szpanem, 2-gigowy dysk, bez żadnego czyszczenia, wystarczał na długie miesiące, a Pentium 133 z MMXem to było coś? Ja akurat pamiętam - ach te długie walki z configami, żeby tylko wycisnąć z 2-3 FPSy więcej w Quake'u, bo sprzęt i tak na więcej by nie pozwolił. :) Wbrew pozorom taki powrót do przeszłości może okazać się bardzo fajną (i nostalgiczną) przygodą, zwłaszcza dla tych, którzy chcieliby powspominać sobie stare dobre czasy (tudzież młodszych użytkowników, ciekawych "jak to wtedy działało"). Naturalnie nie trzeba od razu rzucać się na budowę swojego staroszkolnego składaka, co może okazać się dość trudne i czasochłonne dla niewprawionych w bojach użytkowników. Można skorzystać z nieco lepszych, a co najważniejsze - mobilnych i tanich rozwiązań. Oczywiście mowa tu o staroszkolnych laptopach, które stanowią skuteczny kompromis między nostalgicznymi czasami, a strachem przed składaniem, podłączaniem i konfiguracją własnego starego złoma. Już kiedyś wspominałem na łamach tego bloga o jednym takim (klik, klik), jednak ten był kierowany bardziej dla tych, którzy chcieli przeżyć upojne chwile z Windowsem 98 wzwyż. Dziś cofniemy się o "jeden krok do przodu", wspominając o sprzęcie, który najlepiej działał pod rządami nieśmiertelnego DOSa i Windowsa 3.11.

(Mobilek 500 w całej okazałości)

Poznajcie Siemens-Nixdorf'a Scenic Mobile 500 (jeżusicku, ale nazwa!). Ów bestia wyposażona jest w 11,3-calową matrycę TFT, procesor Pentium, o urywającej dupę prędkości 100 megaherców, 40 MB RAMu (z czego 8 MB jest zamontowane na stałe, maksymalnie pamięć można powiększyć o te 32 MB), 2-gigabajtowy dysk, układ graficzny Chips & Technologies 65550 z 1 MB VRAMu oraz kartę dźwiękową ESS1881. Całość dodatkowo jest ozdobiona stacją dyskietek, portem szeregowym i równoległym, jak i dwoma slotami PCMCIA CardBus. Niestety, żadnego napędu CD-ROM nie stwierdzono w testowanej jednostce (w tym modelu w ogóle nie był montowany...). Ale i tak nie jest źle - wszak sami widzicie, że dla DOSa czy Win 3.11 to więcej niż dość. :)

Czuję się wprost zobligowany, by w tym miejscu wspomnieć o samych gabarytach urządzenia - te jest naprawdę spore. Skurczybyk waży dobre 2,5 kilograma, a on sam nie jest z linii laptopów, powiedzmy, ultra-slim. ;) A to wszystko przez miejsce na baterię i stację dyskietek - te znajdują się tuż na samym przodzie laptopa, zabierając mniej więcej 50% przestrzeni dla jego podzespołów. A gdzieś bebechy trzeba było upchać, nieprawdaż? Dlatego też płyta główna została "podzielona" na dwa segmenty (dość powszechnie stosowane rozwiązanie w tego typu mobilnych jednostkach) i upchana pod klawiaturę oraz dolną część obudowy - dlatego też od góry można dobrać się do dysku i procesora, zaś od dołu - do pamięci.

(laptop całkiem nieźle radzi sobie z grami DOSowmi...)

Cały proces konfiguracji nowego nabytku był o tyle gruby, iż, jak wspomniałem wcześniej, nie ma on żadnego Si Di Ruma, a ja z kolei nie mam żadnej zewnętrznej stacji na np. złącze równoległe. Oznaczało to, że trzeba było pobawić się w archeologa i wygrzebać pudło sprawnych dyskietek, zewnętrzną stację na USB, ściągnąć obrazy DOSa 6.22 i Windozy, nagrać je na dyskietki, po czym rozpocząć fascynujący proces żonglowania nośnikami, w celu instalacji obu systemów kompjuterowych. Owszem, mógłbym pójść na łatwiznę, wyjąć dysk, podłączyć go do mojego "nowoczesnego" kompa i zainstalować system tu i przerzucić dane, ale słuchanie stukającej stacji dyskietek, kiedy to dane są zaczytywane i wrzucane na dysk jest o wiele fajniejsze. :) Faktycznie, takie zabiegi serio sprawiają, że człowiek z automatu robi się młodszy o jakieś 20 lat. Sam proces instalacji przebiegł bez żadnych perturbacji, i po około 30 minutach już mogłem się cieszyć systemami DOS 6.22 i Windows for Workgroups 3.11 - co prawda wyszukiwanie i instalacja sterowników to już inna bajka, ale tu też obyło się bez jakiś większych problemów. A że istnieją dedykowane drajwery do układów graficznych i dźwiękowych laptopa, tak po chwili już mogłem cieszyć się nie tylko systemami, ale też i muzyczkami oraz grafiką w rozwalającej mózgi rozdzielczości 800x600. Co ciekawe, laptop reklamowano jako urządzenie gotowe przyjąć Windowsa 95 na klatę - sprawdziłem i owszem, przyjmuje, choć wydajność pozostawia wiele do życzenia. Może i do pracy biurowej spokojnie starczy, ale do gierek już niekoniecznie - nawet stary i dobry Age of Empires w rozdziałce 640x480 gdzieniegdzie zgubił klatkę. Stwierdziłem, że zostanę jednak przy DOSie i Win3.11. ;)

(...jak i Windowsami!)

Po ponad tygodniu obcowania z nowym nabytkiem, mogę śmiało go polecić wszystkim tym, którzy pragną powrotu do połowy lat dziewięćdziesiątych. Ekran jest naprawdę solidny i dobrze podświetlony, ghosting - absolutnie minimalny, nie ma tu wymuszonego (jeno opcjonalne) skalowania ekranu w rozdzielczościach mniejszych niż 800x600 (dodawana jest tylko czarna ramka - ważne dla wszelkich purystów graficznych), a bebechy spokojnie wystarczają, by odpalić te mniej i bardziej wymagające gry DOSowe (choć te bardziej opasłe mogą paskudnie przyciąć - np. Fatal Racing, Quake czy MDK - nie działają w pełnej prędkości, aczkolwiek latają na tyle płynnie, że grać się da. Przy większych akcjach FPSy niestety potrafią spaść, nawet i poniżej 15), a tym bardziej te na Windowsa 3.11 - choć na nim sprawdziłem tylko proste gry arcade, platformówki czy przygodówki ze sporą ilością prerenderowanego wideo ;) (o obu z nich już kiedyś pisałem - tak, to The Journeyman Project i Cosmology of Kyoto!). Jedynym minusem jaki w sumie zauważyłem podczas obcowania z laptopem, jest ten nieszczęsny CD-ROM, a raczej jego brak - nie miałbym z tym takiego problemu, gdyby nie ten dysk twardy, który co raz wymaga zdjęcia przedniej klapki i odkręcenia klawiatury, by się doń dobrać. Zainstalowanie systemu, czy siakieśtam sterowniki to jeszcze małe piwo, które można zrobić przez dyskietki, ale już przerzucanie gier czy innych danych w takiej konfiguracji może być niezłym pejn in de as. Polecam zaopatrzyć się w kabelek do podłączania dysków IDE 2,5" pod USB, chyba że faktycznie chcesz poprzerzucać na kompa dane za pomocą góry dyskietek, czy też czekać jakieś 186 tysięcy lat przez kabel szeregowy. :) No i nie oczekujcie też jakieś superwydajności w grach 3D, bo możecie się deczko przejechać.

Także tego ten - jeżeli jesteście fanami staroci, szukacie machiny, która odda niemalże idealnie klimacik DOSowych maszyn lat 90tych, a totalnym fuksem traficie na taniego Scenica Mobile 500, to mam dla Was bardzo dobrą wiadomość. Szykujcie kasiorkę i kupujcie, a z pewnością nie będziecie żałować!

3 komentarze:

  1. Niezły klimat musiał być podczas wgrywania tego wszystkiego z dyskietek. Swoją drogą w zeszłym tygodniu była 34 rocznica pierwszego publicznego pokazu Windowsa 1.0 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Zwłaszcza przy instalacji Win3.1, kiedy trzeba było żonglować sześcioma dyskietkami. :) Ach, to przemiłe stukanie stacji i dźwięk ruchu głowicy...

      Usuń
  2. Super wpis. Pomocne informacje

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!