niedziela, 17 lutego 2013

9 - Cosmology of Kyoto

Rok wydania: 1994

Rany, zupełnie tego nie planuję - ale opisywany tytuł to kolejna produkcja w klimatach dalekiego wschodu, w dodatku z motywem historycznym. Co lepiej - tej gry zupełnie nie polecam młodym czytelnikom, lub też osobnikom o słabych nerwach (czy żołądkach). Zapewne tutaj spodziewasz się jakiegoś hardkorowego, japońskiego horroru czy innego straszliwego tytułu? Cóż, jest o tyle śmiesznie, że nie masz racji - CoK to ...edukacyjna przygodówka. Absurd? Możliwe, ale też jak „ciekawie” wykonany. W dodatku znowu wam zaserwuję małą powtórkę historyczną, więc szykujcie główki na więcej wiedzy.

Tytuł jest co najmniej mylący - szczerze mówiąc gdy pierwszy raz odpalałem grę spodziewałem się ...w sumie nie wiadomo czego. Orientalne horoskopy? Mapa gwiazd? Jakaś wycieczka po słynnym Kyoto? O ile dwa pierwsze strzały były zupełnie chybione, tak trzeci całkiem mi się udał - w CoK gracz będzie miał możliwość zwiedzenia starożytnego Kyoto, około roku 900, kiedy to (powtórka, wyjmujemy karteczki!) właśnie Kyoto było znane jako miasto o nazwie Heian-kyō i było stolicą Japonii. Dla fanów tego kraju, a zwłaszcza jej historii, chyba nie ma lepszej rekomendacji do zapoznania się z tytułem. Jednak małe ostrzeżenie - jeżeli spodziewasz się tutaj jakiegoś spokojnego, niedzielnego spacerku i podziwiania widoczków Heian-kyō to muszę cię rozczarować - będzie o wiele bardziej brutalnie, a nawet w niektórych momentach - po prostu obrzydliwie. Jednak wszyscy zgorszeni niech nie kończą czytać w tym miejscu - wspomniane było, że jest to przygodówka edukacyjna - a aspekt edukacyjny może się naprawde spodobać większości, ale o tym za chwilę.

(dwóch na jednego? Hm, może zaraz być dość nieciekawie)

Zapewne tutaj już pobudziłem ciekawość większości - więc zacznijmy nawijać konkretnie o grze. Otóż nie ma tutaj za bardzo żadnej fabuły oraz konkretnego celu. Owszem, można ją normalnie ukończyć będąc w pewnym punkcie, ale nie zmienia to faktu, że całość to raczej dość agresywna wycieczka po starożytnym mieście. Nie ma tutaj także żadnego ogólnego bohatera - przy rozpoczęciu rozgrywki sami tworzymy postać (zarówno wpisując imię/nazwisko, określając stan cywilny jak i wygląd swojego avatara), która następnie „rodzi się” wśród pól nieopodal Kyoto/Heian-kyō.
I już wtedy można dostrzec i usłyszeć, że nie będzie to przemiły spacerek - oprawa audiowizualna jest, delikatnie mówiąc, niepokojąca. Ponura szata graficzna, sugestywna oprawa dźwiękowa, wzbudzająca strach i grozę - to już buduje niepowtarzalny klimat całości, jednak to dopiero wisienka na tym torcie. CoK jest przygodówką w starym dobrym stylu - widok z pierwszej osoby, klikanie na hot-spoty i zbieranie przedmiotów, rozmawianie z napotkanymi indywiduami, przechodzenie do kolejnych lokacji, standard, niczym w The Journeyman Project, Myst czy Zork: Grand Inquisitor. Klasyka gatunku - ale jak już wspomniałem, nad całością unosi się zapach grozy i strachu - i to nie jakiś wymuszony, a zupełnie naturalny. Zwłaszcza jak widzi się to, co się dzieje na ekranie. A dzieje się tu bardzo wiele.

Otóż twórcy CoK pojechali po bandzie (o skutkach tego za chwilę) i nie bawili się w żadne ugrzecznione giereczki edukacyjne - starożytne Kyoto w tej produkcji jest przedstawione jako miejsce pełne żebraków, bandytów, morderców, walniętych staruszków, fanatycznych samurajów jak i duchów oraz demonów z japońskiej mitologii. I to wszystko tutaj wcale nie jest pokazane wyłącznie dla picu czy informacyjnie - wręcz przeciwnie, ze wszystkim wiązać się będzie śmierć, która została pokazana tutaj jako zupełnie normalne zjawisko. Nie ma rewelacji, jednak może szokować fakt z jaką dosadnością potraktowano temat wspomnianego motywu. Cóż, grało się i w Blood'a, Carmageddon'a czy Mortal Kombat, jednak to, co zaserwowali nam autorzy CoK to zupełnie coś innego - co powiecie na sympatycznego, wygłodzonego pieska, który wyjada z leżących na ulicy zwłok smakowite, erm, wnętrzności, bandytów, którzy zabijają kobietę na naszych oczach (o ile nie uzbieramy dość pieniędzy na okup), demonów bez skrupułów mordujących niewinnych przechodniów czy też zabawę uroczych dzieciaczków, w czasie której jeden z nich straci głowę? Przygotujcie się psychicznie przed rozgrywką, gdyż takie motywy będą tutaj normą.

 
(to jedynie namiastka tego, co zobaczycie w CoK)
  
Jak już wspomniałem - śmierć jest tutaj czymś normalnym (choć przedstawionym mocno graficznie), dlatego też normą będzie fakt, że i avatar gracza zginie tutaj nie raz - a to zaatakują bandyci, a to demon rozszarpie - jest, że tak się wyrażę, różnorodność. Jeżeli tutaj oczekujesz jakiegokolwiek napisu „game over” czy też wczytywania poprzedniego save'a to znowu cię zaskoczę - nie ma tutaj końca gry przez śmierć. Zgodnie z starożytnymi wierzeniami dusza bohatera trafia do Piekła i przechodzi przez kolejne kręgi reinkarnacji. Ostatecznie gracz w końcu wyrwie się z piekielnych katuszy i narodzi się na nowo - wtedy też należy wrócić do swojego poprzedniego ciała, zabrać ubranie (gdyż po reinkarnacji gracz będzie tak jak Pan Bóg go stworzył) oraz przedmioty z ostatniego wcielenia i kontynuować spacerek. I tutaj właśnie należy wspomnieć o najbardziej hardkorowej rzeczy w CoK - wspomniane Piekło. Delikatnie mówiąc - sceny przedstawione w tym miejscu szokują, a czasami są, krótko mówiąc, po prostu obrzydliwe. Nie kombinując ani zbędnie owijając w bawełnę - zobaczymy tutaj i jegomościa przecinanego na pół piłą, wyrywanie gałki ocznej za pomocą szczypiec, przybijanie języka do podłogi kołkami, larwy żywiące się w pół zakopanymi ludźmi czy też obdzieranie ze skóry żywcem. Wszystko to bez krwi (wszak do Piekła trafiają już nieumarli) ale jak najbardziej graficzne, z wszelkimi wnętrznościami czy jękami i krzykami torturowanych. Teraz już wiecie czemu nie polecałem gry dzieciakom ani nerwowym osobom?

Pomijając „shock factor” jak i wszelkie obrzydliwości - CoK posiada kilka ciekawych motywów - i to nie tylko wspomnianą reinkarnację. Przede wszystkim - w trakcie zwiedzania antycznego Kyoto gracz będzie mógł znaleźć kilka różnych broni oraz amuletów, które będą w stanie obronić go przed kolejną, taką samą śmiercią (jak pamiętacie - amulety w wierzeniach starożytnych chroniły noszącego od złych mocy). Im większy inwentarz tym mniejsza szansa na to, że znowu nas dorwie ten sam demon czy inny nieprzyjemniaczek i pozbawi gracza życia. Na wzmiankę zasługuje także system prowadzenai konwersacji. Po pierwsze - lokalizacja jest kinowa, angielskie są wyłącznie napisy, wszystkie napotkane postacie nawijają do nas po japońsku. Dodatkowo nie ma tu żadnych list dialogowych - konwersację prowadzimy używając naturalnego języka. Co prawda odpowiedzi gracza ograniczają się do słów typu „yes”, „no”, liczby, nazwy danego przedmiotu lub nazwy własnej, ale i tak cieszy pewien powiew świeżości, jak i teoretyczna swoboda - gdyż co niektóre postacie mogą zostać pociągnięte za język i powiedzą coś nowego, jeżeli tylko użyje się właściwego słowa-klucza.

 (zwróć uwagę na charakterystyczną oprawę audiowizualną)
  
CoK stanowi dodatkowo naprawdę smakowity kąsek jako encyklopedia o starożytnej Japonii. W każdej chwili można nacisnąć przycisk „Reference” i  przeczytać informacje o danej sytuacji. Jest tu naprawdę całe mnóstwo tekstu, zdjęć, dat czy map, co ucieszy każdego fana Japonii i jej historii. Pod względem ilości informacji nawet Wikipedia się chowa - można tu poczytać zarówno o miastach, dzielnicach, wierzeniach, obrzędach czy zwyczajach, przeglądnąć fotki i mapy historycznego Heian-kyō czy też przejrzeć kalendarium z najważniejszymi wydarzeniami. Pod względem edukacyjnym CoK zasługuje na szóstkę z plusem.

Pomijając wszelkie obrzydliwości CoK nieco kuleje, jeżeli chodzi o interfejs - pomijając widok z oczu bohatera, cała reszta to jedynie czarne tło z paroma kreskami i prostokątami - i to wszystko. Dlaczemu? To wszystko aż prosi się o jakieś ozdobienie orientalnym motywem, tłem z kakejiku czy innymi znakami kanji, by było bardziej klimatycznie. Najwidoczniej graficy bardziej się skupili na samych obrazach, niż na dopieszczeniu GUI - istny karny kutas dla artystów za takie uchybienie.

Gra przeszła bez większego echa, zaś w Japonii była niemalże zignorowana. Mieszkańców po prostu ostro wkurwił fakt, że historyczne Kyoto, w dzisiejszym dniu będące pięknym miastem sztuki, tradycji i dobrego wychowania, zostało przedstawione w CoK jak jakiś przedsionek piekła czy inne slumsy. W innych rejonach też szału wielkiego nie było, mimo że oryginalnie tytuł został wydany wraz z wielką mapą Heian-kyō z okresu przedstawionego w grze. To naprawdę ciekawy przykład produkcji, w której na pierwszy plan wysuwa się aspekt edukacyjny, niż sama rozgrywka - ba, niektórzy nawet nie nazywają tego tytułu „grą”, głównie przez powyższy fakt. Co prawda aplikacja nie działa na systemach 64-bitowych, ale jeżeli nadal posiadasz starszy system x86 (lub też maszynę wirtualną) możesz spróbować z antycznym Kyoto. Ot chociażby dla samej wartości edukacyjnej czy też, wspomnianego wcześniej, shock factoru. 

1 komentarz:

  1. Ale fajny blog! Dodam u siebie do polecanych.
    Tak czytając o okropnościach w opisywanej grze przypomniała mi się jedna produkcja - The Harvester. Gra tak chora, że nie wiem czy powinna się ukazać. Jak na sceny, które tam się znajdują, to jest dosyć mało znana, choć oczywiście nie aż tak jak niektóre tu opisywane gierki.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze, sugestie, przemyślenia? Wal śmiało!